przez aguha » 26 sty 2014, o 10:05
Kata, czytałamTwoje słowa z łezką w oku, pora i na moją opowieść.
Rodzina moja nigdy nie była zbyt mocno zżyta ze sobą a to za sprawą ojca alkoholika,choć w Naszym domu były częste awantury to mama z całego serca organizowała nam piękny dom i ciepło, powiem że za jej sprawą miałam cudowne dzieciństwo. Ojciec z czasem nieco przysiadł na czterech literach i w domu zrobiło się spokojniej, ale jak to zwykle bywa pojawiają się przeciwności,zmarła moja babcia, kolejna cudowna osoba, ja wyszłam za mąż, szczęście ,które trwało kilka lat uleciało w siną dal,pojawiły się moje dzieci, trzy boskie baby, niestety szczęście nie trwało długo. Pierwsza zdrowa, druga -wrodzona wada kręgosłupa,lekarze wizyty, sanatoria, najmłodsza- niestety okropna alergiczna, uczulona na wszystko, niejednokrotnie siedziałam w nocy z nią na rękach i zastanawiałam się czy dotrwamy wspólnie do rana,mijały noce, mijały dni jesteśmy razem i znowu lekarze, sanatoria ,kolejne testy ale jest i to jest najważniejsze. Zaczęło się układać i bach, śmiercią tragiczną zmarła moja cioteczna siostra, 3 miesiące później moja ciocia na białaczkę,za kolejne dwa mój siostrzeniec. Otrząsanie się z tego pasma nieszczęść było długie i nie zakończyło się sukcesem,dochodzi mój rozwód, pół roku później umiera na raka mój ojciec, moja najmłodsza siostra jest w ciąży,radość i niestety kolejny kopniak,chłopiec rodzi się z poważną wadą serca,lekarze, diagnozy, czekanie. Moja siostra wariuje, ja ciągle na telefonie, nija rok i na nasze głowy spada kolejna wiadomość, mój brat ma problemy zdrowotne, pada kolejna diagnoza- choroba BERGERA, diagnoza powalająca,ja wiem co to jest moi najbliżsi,powoli się o niej dowiadują. Zabiegi,leczenie i nieuchronne- amputacja kończyny dolnej na wysokości podudzia,znowu wiszę na telefonie, tłumaczę, rozmawiam ,wspieram. W międzyczasie dochodzą moje problemy zdrowotne, kilka operacji z powodu guza sutka, ale ja toja, moi bliscy są na pierwszym miejscu. Siostra zachodzi w drugą ciążę, szczęście ,które odgania smutki nie trwa długo, po 4 miesiącach ciąża obumiera,znowu strach znowu łzy, i kolejne telefony( niestety nie mieszkam blisko rodziny i to mój największy problem). Siostra wariuje, myśli o adopcji ale pojawia się światełko w tunelu leczenie, i bach ciąża,radość. Wszystko zaczyna się układać, radość zadowolenie, ale niestety nie jest tak łatwo i przyjemnie, moja średnia córka ulega wypadkowi, na pasach dla pieszych wpada na nią rozpędzony samochód, a przecież wyszła przed chwilą z domu, nic nie mogło jej się stać, gnam jak szalona na miejsce, zastanawiam się czy żyje, Jest ok żyje, kręgosłup cały, obita ja ulęgałka trafia do szpitala, nie ma dramatu kości całe psychika tylko szwankuje, naprawiamy co się da. Jest dobrze. Dziewczyna dochodzi do siebie. Moja siostra rodzi w dniu mojego zabiegu piękną córeczkę, ja obolała cieszę się jak durna, po raz kolejny jestem ciocią, za 6 miesięcy zostanę babcią, trudności,przeciwności odchodzą w zapomnienie, ale przypomina się los- dziewczynka ma wadę serca, niestety. Znowu wiszę na telefonie,uspokajam , tłumaczę, wspieram. Powiem Wam tak, nie zastanawiam się Dlaczego to wszystko spotyka moją rodzinę, robię wszystko aby ich wspierać, dodawać otuchy, chyba taką rolę przypisał mi stwórca-pocieszyciela. Czasem tylko jak nikt nie widzi , nikt nie słyszy siadam w kąciku i cicho płaczę, ale po chwili ocieram łzy, podnoszę głowę do góry i idę przez życie z uśmiechem, a teraz mam Was, wspaniałe kobiety ,każda z inną historią, przeżyciami i bagażem. Pamiętajcie, że słońce świecie każdemu należy tylko czasem nieco się natrudzić aby te promienie dotarły do naszej twarzy. Ja swoje słońce mam
szłam ulicą wieczorem, niosłam bułki i pasztet,
przed wystawą stanęłam, a on z boku tak nadszedł,
długo to nawet mi się nie przyglądał,
tylko z miejsca powiedział GIOCONDA
Czy wyglądam jak Gioconda?
nie wyglądam?
ale on tak do mnie mówił cały czas.