Dziewczyny!
Czy po naszych operacjach, chemioterapiach, radioterapiach zostały Wam „pamiątki” w postaci bólu pleców? Bolą mnie trochę jak rwa kulszowa, promieniuje ciut w pośladki, ale ból przechodzi do góry, w szczególności jak postoję( teraz nad garami przed świętami). Ale też po długim chodzeniu. Czasem także zakłuje znienacka. Rwa dokuczała mi przed chorobą wielokrotnie, ale teraz trzyma od grudnia- miałam wtedy PET i było czysto. Ale same rozumiecie, wchodzi czasem do głowy że to może jakieś przerzuty się tworzą. A może to nerwy porażone po chemii i naświetlaniach dają znać? Uwypukliło się to co już mi i tak czasem dokuczało. Choć myślę sobie, że ewentualne przerzuty dawałyby objawy tak szybko? Przy czystym PET? Biorę teraz od 4 dni Olfen i Sirdalud( rozluźnia mięśnie, padam po tym jak klops, nie wolno jeździć autem), ale pomaga raczej słabo. Macie słowa otuchy? Albo sprawdzone leki? No i dłonie mnie świerzbią jeszcze czasami…
Stynka mi chyba pisała, że plecy Ją nadal pobolewają, ale może i Wy macie jakieś doświadczenia?
Kontrolę ( pierwszą)mam lada chwila, 14.04…