Endometrial Stromal Sarcoma G3 - Sóweczka75
Napisane: 19 lis 2021, o 23:12
Witajcie
Jestem tu nowa i niestety od kilku tygodni żyję w wielkim strachu.
Niecały rok temu moja gin rozpoznała u mnie na rutynowym badaniu usg sporego mięśniaka macicy (wtedy około 10cm). Jednak nie podobał się jej - raz z racji swojej wielkości a dwa z powodu widocznego rozpadu/zwyrodnienia (?) i kazała mi w miarę szybko umówić się do szpitala na operację usunięcia trzonu macicy. Tak też zrobiłam.
Aaale...tu trwający Covid, tam Komunia córki a następnie złe wyniki tsh (aż 7,5) - bo mam też chorobę Hashimoto - skutecznie termin operacji odciągnęły w czasie. Tak więc po osiągnięciu stanu eutyreozy i załatwieniu wszystkich ważnych spraw po siedmiu miesiącach od wstępnej diagnozy znalazłam się wreszcie na stole operacyjnym. Wszystko poszło ok, szyjka i jajniki zostały (chirurgowi nie wydawały się podejrzane) a ja czekałam na wyniki histo-pato wyluzowana, ponieważ myślałam, że to tylko zwykła formalność. Mięśniak i tyle.
No to bardzo się zdziwiłam.
Po 5-ciu tygodniach wezwana przyjechałam po odbiór badań i ...diagnoza zwalająca z nóg - podejrzenie mięsaka gładkokomórkowego (albo prązkowanokomórkowego) - duże wątpliwości histopatologa i oddanie wycinków do Kliniki Onkologicznej na dodatkowe konsultacje.
Po następnych 3 tygodniach kolejny wynik: endometrial stromal sarcoma (low grade endometrial stromal sarcoma with high grade transformation, G3).
Teraz = za dwa dni czeka mnie kolejna operacja - docięcie szyjki, jajników i węzłów chłonnych. Boję się, ale nie tyle samej operacji co tej strasznej diagnozy...
Najbardziej boję się tej transformacji w obrębie mięsaka - no i tego G3. Boję się, że w razie przerzutów nie będzie dla mnie żadnego leczenia. Nigdzie na wynikach nie widzę receptorów hormonalnych ER i PR. Dodatnią mam tylko cyklinę D1 i WT1, a Ki67 wynosi u mnie 22%. Mitozy w guzie - 3-5/10HPF. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie. Może któraś z Was coś wie czego ja nie wiem i się na tym zna?
Jestem tu nowa i niestety od kilku tygodni żyję w wielkim strachu.
Niecały rok temu moja gin rozpoznała u mnie na rutynowym badaniu usg sporego mięśniaka macicy (wtedy około 10cm). Jednak nie podobał się jej - raz z racji swojej wielkości a dwa z powodu widocznego rozpadu/zwyrodnienia (?) i kazała mi w miarę szybko umówić się do szpitala na operację usunięcia trzonu macicy. Tak też zrobiłam.
Aaale...tu trwający Covid, tam Komunia córki a następnie złe wyniki tsh (aż 7,5) - bo mam też chorobę Hashimoto - skutecznie termin operacji odciągnęły w czasie. Tak więc po osiągnięciu stanu eutyreozy i załatwieniu wszystkich ważnych spraw po siedmiu miesiącach od wstępnej diagnozy znalazłam się wreszcie na stole operacyjnym. Wszystko poszło ok, szyjka i jajniki zostały (chirurgowi nie wydawały się podejrzane) a ja czekałam na wyniki histo-pato wyluzowana, ponieważ myślałam, że to tylko zwykła formalność. Mięśniak i tyle.
No to bardzo się zdziwiłam.
Po 5-ciu tygodniach wezwana przyjechałam po odbiór badań i ...diagnoza zwalająca z nóg - podejrzenie mięsaka gładkokomórkowego (albo prązkowanokomórkowego) - duże wątpliwości histopatologa i oddanie wycinków do Kliniki Onkologicznej na dodatkowe konsultacje.
Po następnych 3 tygodniach kolejny wynik: endometrial stromal sarcoma (low grade endometrial stromal sarcoma with high grade transformation, G3).
Teraz = za dwa dni czeka mnie kolejna operacja - docięcie szyjki, jajników i węzłów chłonnych. Boję się, ale nie tyle samej operacji co tej strasznej diagnozy...
Najbardziej boję się tej transformacji w obrębie mięsaka - no i tego G3. Boję się, że w razie przerzutów nie będzie dla mnie żadnego leczenia. Nigdzie na wynikach nie widzę receptorów hormonalnych ER i PR. Dodatnią mam tylko cyklinę D1 i WT1, a Ki67 wynosi u mnie 22%. Mitozy w guzie - 3-5/10HPF. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie. Może któraś z Was coś wie czego ja nie wiem i się na tym zna?