Zacznę od tego,że w ogóle nie mogłam usnąć,że 3 godziny przespałam.O 6 godz.kapiel,6.30 cewnikowanie,,o 8.30 przyjechało po mnie 2-ch przystojniaków i powieźli mnie z moim łóżkiem pod sale tomografii.Tam założyli mi śmieszne skarpetki i o własnych nogach weszłam na łóżko,gdzie był tomograf.Tam pani gin.wlozyla mi ten cudowny aplikator,potem nogi opuściłam i w bezruchu wykonali tomograf.Po kilku minutach na pasach przenieśli a raczej przerzucili na moje łóżko z poduszką o kołdra,oczywiście ruszać się nie mogłam,ale przykryta byłam nawet wodę mogłam sobie pić
I tak na korytarzyku czekałam tylko 40 minut,podczas których wyliczyli ,że będę naświetlana 11,5 min
Następnie wywieźli mnie już do właściwej salki naświetlań,tam podłączyli tylko kabelki ,cały czas pod kołdrą leżałam sobie te 11,5 minuty.Nie wiem czy że stresu,niewyspania czy po prostu wskutek tego naświetlania serce zaczęło mi lopotac,czy też tak miałyście?:Po upływie tego czasu przyszła miła pani i pan,porozpinali,wyjęli to co we mnie tkwiło,cewnik również.Uwolniona że wszystkiego przyjechałam spowrotem na swoją sale