Strona 6 z 7

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:38
przez hugnonot
Zamieściłam ale uprzedzałam, że niekoniecznie dobrze jest czytać.
Miałam potrzebę przeczytania, nie po to by się zadręczać ale po to by rozpoznać powiązania skutek-przyczyna.
Szukam często odpowiedzi dlaczego coś jest nie tak i czy jest czy się wydaje, czy bagatelizować czy nie.
Nie chcę nikogo zasmucać, zadręczać, jednym świadomość pomaga innym szkodzi. Musicie zdecydować czy czujecie potrzebę przeczytać czy nie, nie ciekawość ale potrzebę.
Można też cieszyć się, że tyle może być nie tak a jednak nam się to nie przytrafia :)

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:38
przez Anita71
Tak Marzenko i wspierajmy się razem, cieszmy się, że się mamy, Hug wspieraj nas nadal proszę wiedzą @};- ale i takimi fajnymi radosnymi postami, które nieraz nam ślesz. Ja nie wiem jak teraz dałabym sobie radę bez Was?

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:40
przez Anita71
Hug :ymhug:

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:41
przez Marzena17
Dziewczyny, są przecież o wiele poważniejsze operacje, np przeszczepy narządów i ludzie żyją po nich i cieszą się życiem. Ponarzekajmy sobie, a potem szukajmy plusów tej operacji, bo jest ich więcej.

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:44
przez Danka
Hug Marzenka @};-

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:46
przez olikkk
Anitko podpisuję się pod Twoimi słowami :kolobok_heart:
Zawsze byłam przeciwna takim artykułom mając świadomość, że nic dobrego nie wnoszą Syrenkom, które musiały przejść operację. Dzielmy się swoimi doświadczeniami, choćby były najtrudniejsze ale to są nasze osobiste doświadczenia i sposoby radzenia sobie z nimi.
Wyliczanie listy czarnowidztwa, zagrożeń które mogą się nigdy nie wydarzyć, nie wpływają na prawidłowy przebieg leczenia i rekonwalescencji, że o psychice nie wspomnę.
Naszym zadaniem jest nieść nadzieję i pomoc, podawać też jak najwięcej pozytywnych przykładów na to, że życie po operacji może być lepsze niż przed. Czy mając nowotwór złośliwy i nic z nim nie robiąc miałabyś lepszy komfort życia ?
Lepiej cierpiąc umierać w bólach , czy znosić dyskomfort uderzeń gorąca, nawet gdyby były bardzo upierdliwe ? Bez sensu żyć w oczekiwaniu na to co teraz mi się pogorszy w życiu.
Każdemu z wiekiem się pogarsza bez względu na to czy miał operację czy nie.
Kochana Soniu żyjesz, wszystko się ładnie zagoiło, więc jest powód do radości i tylko tak teraz masz myśleć :-bd
Mocno Cię przytulam i proszę nie czytaj nic co może Ci odebrać chęć życia i wkręci w depresję [-x
Siadaj na naszej grzędzie i ciesz się życiem razem z nami, bo dostałaś drugą szansę na życie, więc z niego korzystaj najlepiej jak potrafisz :kolobok_girl_in_love:

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:50
przez Marzena17
Hug, masz rację, że wiedza jest potrzebana, każda z nas musi wybrać co jest dla niej dobre. Jeśli coś nas boli, to chcemy wiedzieć dlaczego. Osobiście wolę jak mi to Ty wytłumaczyć niż czytać takie artykuły. Jestem bardzo wrażliwą osobą i wolę się nie nakręcać. Anitko Ty też jesteś taka, dlatego nie czytaj, spytaj Hug, ona to wytłimaczy i oszczędzisz sobie nieprzyjemności.

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 22:58
przez Marzena17
I wiecie, co Wam powiem moje Kochane. Ja już tyle razy dostałam po dup..e, że nic mnie już nie zdziwi. A mimo wszystko jestem szczęśliwym człowiekiem i lubię swoje życie i swoje cierpienie...bo każdy musi mieć jakiś ból, bez tego nie ma życia. A czasami lubię trochę ponarzekać...Przytulam Was :ymhug:

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 23:02
przez Anita71
Rozumiem dobre intencje Hug, ale pamiętam jak przed operacją ze strachem byłam tak naprawdę sama ze swoją psychiką i tym co siedziała w mojej głowie. Bliscy bardzo mnie wspierali, ale wiecie jak to jest, lekarze z jednej strony, że koniecznie trzeba wyciąć, Bliscy musisz wyciąć, musisz żyć a trzecia strona to te pieprzone artykuły. Pamiętam, jak mówiłam mamie, że będę po operacji jak taki Zombi, ze będzie wypadał pęcherz, pochwa, odbyt, a Ona musiała stawiać mnie do pionu! I pytania skąd to wiesz, z internetu, Ona ten cholerny internet nie czytaj, bo bała się o mnie i chciała mnie pocieszyć. Ogromnie mnie wspierali i pocieszali, ale ...jest jedno ale Oni przez to nie przeszli. I wtedy dotarłam do Was, to było jedyne miejsce, na które Moja mama nie reagowała nerwowo, że Was czytam. I zobaczcie, gdyby po przeczytaniu takiego artykuły znalazła się Dziewczyna z rakiem i nie poddalaby się operacji? Aż strach pomyśleć o konsekwencjach, jedne drugie takie wypociny i utracona szansa na życie.

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 23:05
przez Anita71
I tak jak mówisz Marzenko ja chcę czytać Hug i Was a tym artykułom mówię stanowcze nie!

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 23:07
przez olikkk
I jeszcze dodam, że niedługo minie 10 lat od mojej radykalnej operacji i oprócz lekkich fali ciepła, które jeszcze są ze mną, nic absolutnie z tych strasznych problemów, którymi straszą w tych artykułach u siebie nie zauważyłam, czego Tobie i wszystkim tu obecnym Syrenkom z całego serca życzę 🙏

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 23:07
przez Marzena17
A na pocieszenie powiem Ci Anitko, że ostatniej nocy wstałam po 7 godzinach do kibelka. Nie wiem, czy to było odsypianie po nocce, czy jakiś początek lepszego...ale zawsze miłe.

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 23:12
przez Anita71
Olikkk :ymhug: Marzenko :ymapplause:

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 18 lis 2019, o 23:32
przez Kalliope
Ja mogę z kolei zaświadczyć, że może być dokładnie odwrotnie, niż jak napisano w artykule podanym przez Hug. Przed histerektomią miałam ogrooomne bóle pleców, chyba przez dość spore piersi. Zawsze bylam drobna i chuda (52 kg), piersi natomiast w rozmiarze D-E. W jakimś jednym sklepie nawet kupiłam stanik z miseczką G. W pewnym momencie (chyba przez raka) zaczęłam mieć nawet jakiś przykurcz pleców. Lopatki mi zaczęły jakoś dziwnie wychodzić na wierzch. Koszmar. Po histerektomii ból pleców minął i same plecy wróciły do nieco bardziej wyprostowanej formy. Oczywiście, jest to przede wszystkim związane ze zmniejszeniem się "wolumenu" moich piersi wskutek menopauzy, ale jako przyczynę pierwszą można podać histerektomię :)

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 19 lis 2019, o 15:25
przez hugnonot
Kalliope, moim zdaniem u Ciebie przesunął się środek ciężkości i to pomogło.
Czasami tak jest, że przesuwa się i poprawia statykę tak jak u Ciebie a czasami odwrotnie i wtedy bolą plecy/biodra.

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 19 lis 2019, o 16:16
przez eli-50
Po pierwsze podpisuję się pod słowami Olikkk.
Po drugie nie chcę czytać takich artykułów.
Po trzecie nie czuję się gorzej niż przed operacją.
Po czwarte trzeba brać poprawkę na to, że z biegiem lat organizm inaczej funkcjonuje.
Po piąte i po dziesiąte każda operacja niesie za sobą pewne ryzyko, z czym trzeba się godzić chcąc ratować zdrowie i życie.

Soniu bądź dobrej myśli kochana %%- :ymhug: :x

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 19 lis 2019, o 17:36
przez anulek
Eli-50 🌞🌞🌞

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 4 gru 2019, o 19:11
przez Anita71
Sonia Syrenkowo tęskni za Naszą Syrenką... Czekamy na Ciebie @};-

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 16 gru 2019, o 14:02
przez Sonia
Witajcie Kochane przedświątecznie !!! Jak nastroje? Wszystko posprzątane???

Re: Nowa - Sonia - nowotwór złośliwy

PostNapisane: 16 gru 2019, o 16:17
przez eli-50
Soniu u mnie prawie posprzątane, a reszta w trakcie ;) . Pozdrawiam cieplutko :ymhug: