Strona 2 z 12

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 09:33
przez monte
Witam marii 🙂
U mnie uchwycony w stadium przedinwazyjnym ale szyjki macicy i jajowodow brak.
Życie bez okresu a raczej okresokrwotokow piękne choć są ci minusy często ciągnie mnie dół,na siłowni nie mogę robić wielu ćwiczeń,3 butelki wody w reklamowe i już dół się odzywa.Ale to są takie przyziemne sprawy że nawet nie powinnam o tym mówić 😉
Akurat jutro mam kontrol,cyto z kikuta i kontrol jajników i znowu strach 😉

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 09:38
przez monte
Marii88 napisał(a):Dziewczyny a jaka była reakcja waszych partnerów? Jak to u Was wyglądalo?


Reakcja-przerażenie,mój w tematach medycznych kompletnie niezorientowany.

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 10:10
przez Jowita
Jeżeli w związku jest miłość i akceptacja, to operacja niewiele zmienia. Bo nie chcę być nieszczera, ale akceptacja jest potrzebna. Żeby zaakceptować siebie, zaakceptować to, co zmienia się w naszym ciele i psychice. I jeszcze partner. Jeżeli jest miłość, to będzie dobrze, bo nie takie przeszkody zdoła pokonać. Zawsze w takich sytuacjach przypomina mi się najpiękniejszy Hymn o miłości z Pierwszego listu do Koryntian.
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=298

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 10:22
przez Kalliope
Marii, ja pamiętam, że zadzwoniłam do mojej drugiej połówki z wieścią, że chyba mam raka - od razu rzucił robotę i wrócił do domu. Potem intensywnie googlował, wspierał, działał. Głupio to zabrzmi, ale dopiero wtedy zobaczyłam, jak ten facet mnie kocha. Bidulo był strasznie przerażony, chyba bardziej ode mnie :)
Anita, naprawdę lekarze nie byli pewni, czy mam raka czy nie. Autentyk :D Po złym hp zrobiono mi kolposkopię i niczego nie znaleziono.Więc ja - hurra. POtem jednak znowu narkoza i pobranie wycinków z szyjki. Pamiętam jeszcze jak zasypiałam słyszałam kłótnie lekarzy, że "raka się ma lub nie" i "nie można być trochę w ciąży". No i wtedy już mi potwierdzono, ale nie wiadomo bylo jak duży. Do dnia operacji byłam przekonana, że będę miała tylko konizacje. Dlatego też przed operacją nie trafiłam do Syrenkowa (czego żałuję!). Jednego dnia po prostu do mnie zadzwonili ze szpitala, kazali się zarejestrować w szpitalu i tam mi powiedzieli, że trzeba jak najszybciej operować. Szłam totalnie nieprzygotowana, późnij tylko moja druga połówka codziennie przynosiła mi wszystkie rzeczy.
Przepraszam, rozpisałam się :ymblushing:
Buziaki :x

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 10:36
przez monte
Ja miałam dwie konizacje,kilkanaście kolposkopii ...Wyniki różne w zależności od tego gdzie było robione i kto opisywal 😐

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 11:47
przez Anita71
Kalliope ja też dzwoniłam do męża po otrzymaniu wezwania pisemnego!!! po wyniku hispat z łyżeczkowania, przygalopował z roboty od razu.

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 7 kwi 2019, o 23:59
przez olikkk
Wspaniałych macie mężów :-bd

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 8 kwi 2019, o 21:00
przez Kalliope
Anita, :-bd
Olikku, na co dzień mój mąż tak samo trudny jak każdy inny :p

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 8 kwi 2019, o 21:03
przez Anita71
;)

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 10 kwi 2019, o 15:32
przez Marii88
Dziewczyny potrzebuje porady mam metalik w głowie ☹️ zmiana planów do szpitala idę jednak 15.04 lekarz dzwonił i jest już po konsylium w mojej sprawie. Sprawa ma się następująco mogą podać mi chemię 4 dawki jeżeli guz się zmniejszy to laporoskopowe wycięcie szyjki i węzłów pachwinowych(żeby zachować płodność) ale gwarancji nie daje że to się powiedzie i wtedy wycinaja wszystko. Kolejna sprawa to że od razu wycinaja wszystko. Nie wiem na co mam się decydować już się przyzwyczaiłam do myśli że tną i pozbywam się dziada. Pomóżcie co o tym myślicie

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 10 kwi 2019, o 16:06
przez Anita71
Marii Kochanie postawiłaś bardzo bardzo trudne pytanie, bo żadna z nas nie jest teraz ma Twoim miejscu, i chyba jednoznacznie żadna nie z nas nie będzie mogła Tobie powiedzieć zrób tak czy tak. Mało tego nawet ciężko powiedzieć"ja na Twoim miejscu..." ,bo żadna z nas nie jest teraz na nim. To jest decyzja nieodwracalna, trudny wybór, potrzeba macierzyństwa w starciu z radykalną, mocną terapią, ale przecież potrzebną. Nie wiem chyba co bym zrobiła na Twoim miejscu, Boże jaka trudna decyzja jest do podjęcia. Najlepiej żeby lekarze dokonali wyboru...

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 10 kwi 2019, o 16:27
przez Stynka
Marii88,
nie wiem co napisać.
U mnie zdiagnozowano raka trzonu macicy. Miałam 55 lat. Usłyszałam po łyżeczkowanu, że w moim wieku, z wynikiem HP G3 radykalne usunięcie jest konieczne. Jakie będzie dalsze leczenie zależeć miało od HP po operacyjnego. Nikt mi "wyboru" nie dawał. Modliłam się, żeby nie było przerzutów do płuc, bo to mogłoby zakłócić plany lecznicze...
Ps. Nie jestem matką. Nie dane mi było zostać matką (to tak na marginesie) :(

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 10 kwi 2019, o 17:37
przez maryloo
Marii, lekarze powinni Ci nakreślić ryzyka, bo dali Tobie nadzieję na macierzyństwo, ale nie może się to wiązać z tym, że nowotwór nie zostanie ubity... Przeanalizuj wszystko dokładnie i każda decyzja, którą podejmiesz będzie i musi być tylko Twoją decyzją... Może się znajdzie jakąś Syrenka z podobną historią... :ymhug:

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 10 kwi 2019, o 19:47
przez Kalliope
Marii, mnie wyboru nie dali, ale na Twoim miejscu chyba bym jednak spróbowała z tą chemią :-? Ja walczyłam o moją macicę do ostatniej chwili, ale mój operator jasno i dobitnie mi powiedział, że każdy dzeiń zwłoki jest liczy się na moją niekorzyść. Jeśli u Ciebie tego nie mówią, to chyba jest nadzieja. Na pewno zabierze to dużo więcej Twojej energii i czasu, ale może będzisz mogła mieć dzieci (jeśli to jest w Twoich planach) i żyć normalnie. Choć z drugiej strony, z rakiem nie można grać w pokera. Twoja decyzja. Uściski :ymhug:

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 11 kwi 2019, o 12:07
przez maria
Marii trudna decyzja przed Tobą i tak jak dziewczyny piszą sama musisz podjąć decyzję
wiem bardzo trudną ,ja nie miałam takiego dylematu wiek i złośliwość G3
lekarze nie pytali ,ale i dobrze
bo jak postawić na szali życie czy dziecko
jesteś w wieku mojej synowej ,która straciła dziecko i o mało nie przypłaciła tego życiem
bardzo chciała by jeszcze mieć dziecko ,ale lekarz powiedział że ciąża może równać się z jej śmiercią
teraz już trochę odpuścili ale z początku była załamana ,chociaż mają córeczkę to jednak bardzo chciała znowu zostać matką
trudne decyzje przed Tobą przytulam Cię mocno i życzę by wszystko poukładało się po Twojej myśli :x :ymhug:

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 11 kwi 2019, o 15:27
przez olikkk
Marii okrutnie trudne pytanie =((
Lepiej to rozumieją Syrenki onkologiczne i w wieku podobnym do Twojego ...
Ja się wypowiadam z pozycji Syrenki już prawie 60 letniej, więc wiem jaką bym podjęła decyzję w mojej sytuacji, ale w Twojej...
Jest zarówno lęk jak i nadzieja i żadnej gwarancji, że któraś z tych decyzji będzie słuszna ...
Szczerze mówiąc byłabym się decyzji o dziecku w tak niepewnej sytuacji =((
Z drugiej strony czytałam różne historie, które skończyły się pozytywnie dla mamy i dziecka. Ktoś może się poddać, ktoś inny zaryzykować powierzając się Bożej Opatrzności 🙏
Ale niestety to Ty musisz zdecydować i naprawdę nie zazdroszczę Ci tej sytuacji, ale ufam że wspólnie z mężem podejmiecie właściwą decyzję ❤🙏❤

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 11 kwi 2019, o 18:43
przez eli-50
Bardzo, bardzo trudno coś doradzać. Z jednej strony szansa i ryzyko. Z drugiej strony szybka reakcja w walce z chorobą #-o .
A może jeszcze jedna odrębna opinia lekarska by coś wniosła i przechyliła szalę ?
Pozdrawiam cieplutko :kolobok_heart: %%-

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 11 kwi 2019, o 20:45
przez Marii88
No właśnie myślałam żeby zadzwonić do swojego lekarza który skierował mnie do Krakowa. Razem z partnerem myślimy że radykalka będzie mniejszym złem. On się boi, że ja mogę nie dać rady jak okaże się, że jednak musi ona być. Dzisiaj kiepski dzień był dużo łez się polało☹️ Pół dnia w ramionach partnera spędziłam☹️

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 11 kwi 2019, o 20:54
przez Anita71
Biedna tak mi przykro :(

Re: Moja "przygoda" dopiero się zaczyna - Marii88

PostNapisane: 11 kwi 2019, o 22:10
przez Kalliope
Bidulo, nie martw się, będzie dobrze! Masz troskliwego partnera obok siebie, razem przez to przejdziecie :x . Ja mogę Ci tylko jeszcze doradzić, byś podjęłą w pełni przemyślaną decyzję, której później nie będziesz żałowała. Ja w pewnym momencie byłam tak zmęczona całą diagnostyką, że już nie myślałam o konsultacjach, tylko o jak najszybszym zakończeniu tego koszmaru. Ale dzisiaj trochę tego żałuję, bo zawsze mam z tyłu głowy myśl, że gdzieś indziej może wykonaliby bardziej oszczędzającą operację... Jestem z Tobą myślami :ymhug: