Dzisiaj spotkałam mojego gina, który też asystował przy operacji... w sklepie, w kolejce
Po zdawkowym dzień dobry, zapytał i jak tam? Zapytałam, a mogę? TU? mówić? Kiwnął głową przyzwalająco. Powiedziałam, że były brachy, chemia, radioterapia... że w miarę dobrze to zniosłam. Dopytał o PET, z tego wynika, że to wiążąca diagnostyka i prognostyka leczenia. Mówiłam o bólach nóg, czy to może po operacji, po usunięciu węzłów, stwierdziła, że raczej nie. Bardziej stawia na skutki chemio-radioterapii. Jego zdaniem (i tak chyba jest) pod opieką onkologii jest się przez 5 lat. Wtedy kończą (oby!!!) leczenie.
Rozmawialiśmy cicho i "skrótami" medycznymi, mam nadzieję, że niepowołane uszy tego nie słyszały
Wnioskuję, że moje bóle to "tylko" ostroga nasilająca ból od nadmiaru kilogramów jej właścicielki. Do tego niedobór wapnia i magnezu oraz konkretnego ruchu, a nie latania
Dieta - ograniczająca - wszystko
cienka kawa z koniczyną