Dwa lata temu poznałam diagnozę
. Tydzień po łyżkach zadzwonili, że jest wynik HP i że następnego jestem umówiona z lekarzem. Byłam tak zaskoczona i zdezorientowana, że nic nikomu nie mówiłam. Myślałam, że to nie jest zła wiadomość albo że się pomylili. I poszłam tego 30 stycznia i się okazało... Za 3 tygodnie operacja i że sprawa poważna. Byłam tak oszołomiona, badania, wyprowadzanie spraw zawodowych, domowych, że nie zdążyłam się tak na prawdę przestraszyć. Co jakiś czas wpadała myśl, że to przecież rak, zaraz następna myśl, przecież w naszej rodzinie nie choruje i nie umiera się na raka.
Taka dziś moja rocznica