Strona 1 z 6

BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 8 maja 2013, o 23:28
przez cass80
Hej kochane!
Dziewczyny napiszcie co wiecie o brachyterapii. Prośbę szczególnie kieruję do dziewczyn, które ją przeszły....choć nie tylko....Ja wiem co to jest, ale męczą mnie te odległe skutki uboczne:-( Choroby popromienne....zawsze występują??
Dziś byłam na onkologii i dwóch lekarzy debatowało czy mam mieć brachyterapię, czy nie.....
Jeden uważa, że powinnam bo takie są standardy Gliwickiego IO, drugi uważa, że europejskie standardy są inne i w tym momencie się nie wykonuje leczenia uzupełniającego...suma sumaru nie doszli do żadnego porozumienia, mam stawić się za dwa tygodnie i wtedy podejmą decyzję. No i męcz się i stresuj tu człowieku teraz:-( :-w

Re: BRAHYTERAPIA

PostNapisane: 8 maja 2013, o 23:40
przez kasia7915c
Witaj Cass,
Ja miałam 3 zabiegi brachyterapii- w odstępach cotygodniowych, każdy zabieg około 8minut.
Skutki uboczne jakie miałam to problemy z pęcherzem- coś jakby stan zapalny pęcherza i podczas ostatniego zabiegu dyskomfort spowodowany aplikatorem. Może troszke byłam bardziej zmęczona. Generalnie nic strasznego mnie nie spotkało. Obecnie również nie dzieje sie nic co sparwiało by mi jakię większe problemy.
Pozdrawiam,
Kasia.

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 9 maja 2013, o 13:57
przez cass80
Cześć Kasiu, a możesz napisać kiedy miałaś to leczenie? Ja słyszałam, że te skutki uboczne po jakimś dłuższym czasie lubią się pojawiać...mówili Ci coś o tym lekarze? Ja tylko słyszałam jak debatowali między sobą, że jest taka opcja, że za 5 lat do nich przyjdę z chorobą popromienną i będę miała pretensje, że byłam napromieniowana choć wcale nie musiałam (to wersja tego lekarza, który by poprzestał na operacji). Nie chciałam się wtrącać do tej "burzy mózgów" :-? więc wyszłam stamtąd troszkę skołowana. Myślałam, że skutki uboczne są właśnie przejściowe i miną, a jak się okazało to wcale nie:-(

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 9 maja 2013, o 17:20
przez kasia7915c
Brachy miałam w lutym 2012roku, czyli minął sobie roczek. Owszem, jak podczas wizyt kontrolnych czy badania usg narzekam sobie na ześwirowany pęcherz albo z czasu szalejące jelita i pobolewanie w podbrzuszu i pachwinach, to słyszę że po taki leczeniu-operacja i brachy- to raczej normalne. Myślę, że więcej efektów ubocznych- wczesno- i późno-popromiennych mają kobietki, które zostały potraktowane radioterapią zewnętrzną, ale to na to również nie ma reguły.
cass80 napisał(a): że jest taka opcja, że za 5 lat do nich przyjdę z chorobą popromienną i będę miała pretensje, że byłam napromieniowana choć wcale nie musiałam

Cass,owszem nie wykluczone, ale jak to mówią-Kij ma dwa końce, zawsze jest jakaś niepewność.
Niech lekarze podejmą decyzję co dla Ciebie będzie najkorzystniejsze.
Ja nie zawachałam się ani chwilki, kiedy od swojego operatora usłyszałam, że wynik hp jest dla mnie bardzo korzystny i właściwie na tym etapie moglibyśmy zakończyć leczenie ale...dla wszelkiego "ale" zaleca jeszcze 3 brachyterapie, tak zalecono więc oczywiście zgodziłam się :)
Życzę Ci dużo zdrówka i spokoju ducha :) %%-

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 10 maja 2013, o 13:09
przez sylwia_z_1978
Cześć Cass,
Wydaje mi sie , ze ostatni post od Kasi, obrazuje właściwe podejście. Oczywiście to tylko moja subiektywna opinia, ale najważniejsze jest zeby skutecznie raz sie rozprawić z tym rakiem. Piszesz, ze może za 5 lat pojawia sie negatywne skutki, choroba popromienna... Nikt Ci nie da gwarancji, ze tak nie bedzie, ale wydaje mi sie, ze same brachy nie robią jeszcze takiego spustoszenia, jak regularna ratioterapia i warto chyba zaciągnąć zeby i jeszcze to przejść. I Kasia ma racje tez z tym " kijem"... Ze ma dwa końce... A jeśli za jakis czas będziesz sobie wyrzucać, ze tego nie zrobiłas?
Wybaczy mi kochana, nie chce straszyć.. Przepraszam, jeśli tak to by zabrzmialo...
Posłuchaj lekarzy, najlepiej jeśli to Oni podjęliśmy decyzje... Ale jeśli decyzje pozostawia Tobie, to sama nie wiem co ja bym zrobiła. Dzisiaj to ja sobie myśle, ze ta brachyterapia to już był pikus. Jak sie skończyła chemia i radioterapia, to z radości skakalam, ze już tylko 2 brachy... I ze to raz w tygodniu... Pamietam, ze sie bałam czy ten walce co sie go tam do pochwy aplikuje nie za duży jest... Kasia mi nawet zdjęcie wysylala.. Ale nie była za duży.. I z zelem.. Więc jakoś dało rady.. Pewnej problem z pecherzem jest gwarantowany, ale są na to leki... Ale wiesz... Ja mam inna perspektywę... Po radiochemi wszystko inne było już z górki.. Pewnie jakbym mogła poprzestać na operacji- tak jak Ty - to tez bym sie zastanawiała, czy sobie robić dalej "kuku" na własne życzenie.. Ale tez dla zdrowia.. Kasia była w takiej samej/podobnej sytuacji jak Ty, wiecchyba jest opinia jest bardziej adekwatna...
Na koniec powiem tak. To nie jest takie straszne. Buziaki.

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 13 maja 2013, o 10:45
przez cass80
Kasiu i Sylwio, dziękuję za Wasze cenne opinie.
Czekam już spokojnie na to co tam zdecydują, mam nadzieję tylko, że jednak nie każą mi decydować....zawsze byłam niezdecydowana :-? (proszę ile "decyzji" w jednym zdaniu wyszło ;) )
Jakby tak od razu powiedzieli, że wyniki w porządku, zostały pani jeszcze trzy brachy i spotykamy się za 3 miesiące....to pewnie by mnie głowa nie bolała... a tak jak zaczęli przy mnie się zastanawiać, wyliczac za i przeciw, no to mi się lampka zaświeciła, pojawiła się nadzieja że może faktycznie nie trzeba....tak jak z tymi węzłami chłonnymi, przy 1a się ich nie wycina, ale już przy 1b -owszem. Oczywiście bardzo się cieszę, że nie potraktowali mnie tak "od razu", tylko jednak podeszli jak do człowieka, jako osobnej jednostki a nie statystyki...już zdążyłam się przekonać, że lekarze często idą po najmniejszej lini oporu i jak się człowiek sam nie dopyta, nie dowie to może być "po ptakach" ( jak gdzieś tu wyczytałam, że jednej dziewczynie wycięli macicę i jajniki bo nawet jej nie napomknęli o czymś takim jak transpozycja jajników, nie dając możliwości wyboru).

Sylwiu cieszę się, że jeszcze czasem tu zaglądasz, często myślę o Tobie jak sobie radzisz z tym wszystkim, dalej chyba pracujesz jak szalona:-) Po jakim czasie zaczęłaś "normalnie" ćwiczyć ? Mnie już tak strasznie na fitness ciągnie, ale to jeszcze chyba nie pora...wczoraj posprzątałam jeden pokój tak od A do Z i znowu się upławy pojawiły....nie chce mi się ten szczyt pochwy zagoić, co chwilę mi jakieś tabletki przepisują, a ja już mam dośc wpychania sobie tam tego wszystkiego :-s a właśnie....co do wpychania..... :D jak to bałaś się czy te walce nie są za duże?? Ja myślałam, że to takie maleńkie na góra 1 cm jest i cieniutkie...nie wiem czemu ale tak to sobie wyobraziłam....a jak duże to jest??

Pozdrawiam Was kochane kobietki i całuję :-*

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 14 maja 2013, o 14:34
przez cass80
....no to mi Angelina Jolie pokazała, co sądzi o moim dylemacie :p

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 22 maja 2013, o 19:39
przez sylwia_z_1978
Cześć Cass,
Przepraszam, ze tak długo nie odpisywalam, ale jestem zabiegana i dużo pracy..za dużo...ale nie ważne..
Po kolei. Kiedy zaczęłam ćwiczyć? Hmmm.. U mnie to trochę czasu minęło od samej tej dużej operacji, bo ja miałam operacje we wrześniu, ale potem jeszcze była ta operacja na pachwiny w październiku, plus radiochemia, która skończyłam w styczniu. Ponieważ mi sie zaczęły robić obrzeki po tej operacji na pachwiny, to ja zaczęłam ze 2-3 tygodnie po tym robić takie statyczny cwiczenia, w leczeniu, na łóżku, ruszaniu nogami etc. Powoli. Głownie na te obrzeki.
Jak skończyłam radiochemie, to od razu chyba od 4ego stycznia zaczęłam rehabilitację; ale to tez nie były takie samodzielne normalne cwiczenia; ale jakis tam inny ruch. Jak skończyłam ta rehabilitację, to dostałam instrukcje jakie cwiczenia robić w domu i wtedy chyba mniej wiecej w tym czasie wróciłam na siłownię.ale tez nie cwiczylam jak kiedyś, tylko trochę oszczedniej, bo jak zaczęłam od orbitreka to mi po 10 min. Tetno skończyło do 160! Jak minął kolejny miesiąc to zaczęłam już normalnie robić brzuchy etc.
Co prawda, jak miałam radio i nie miałam marazmowego nastroju, to tez starałam sie robić brzuszki, ale tak delikatnie. I pociągalam sie na drazku; przypomniało mi sie, bo pamietam, jak na kontroli, tak po ok tygodniu-dwóch naswietlen, pytałam sie lekarza, czy mogę sie podciagac, bo przecież mówili, ze nie można dźwigać, a podciaganie to dzwiganie całego swojego ciała. Wtedy doktor tez pokazał mi cwiczenia na brzuch. Ale trzeba pamiętać, ze to sprawa indywidualna i nie można przesadzić.
Co do tego walca do brachy. Ja sie bałam i dopytywalam, czy ma rozmiar jak ołówek, marchewka, ogórek, świeczki etc? Czy na przykład jak penis. Hm. To jest mniej wiecej jak taki lizak lub taki lód lub jak lokowka do włosów kiedyś, tylko krótsze. On jest w prezerwatywie i ze środkiem nawiązującym. Ja juz bylam mocno wysuszona po radio i dlatego bałam sie dodatkowo, ale nie było czego. Nic nie bolało i szybko minęło. Do tego walca jest taki metalowy uchwyt i mocnej sie go do ramy łóżka, na którym sie leży, ale to nic nie przeszkadza i nie boli.
A propos rożnych ampulek. Ja akurat po samej operacji to już nie pamietam żebym miała krawienia i musiała stosować coś. Ale pózniej przy radio to brałam tak seriami, jak coś sie tam zaczynało dziać. U mnie sie dość szybko zagoilo nam w środku.moze któraś z Kobietek miała podobnie jak Ty i coś poradzi.
Daj znać, jak tam u Ciebie. Co postanowiono w sprawie Twojego leczenia etc.
Trzymam kciuki. I pozdrawiam ciepło.papa

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 10:03
przez Kruszynka97
Czesc,

ja jestem po brachach dopiero co bo pierwszy zabieg mialam we czwartek 02,10
kolejne mam miec w 2 kolejne czwartki

No coz nie bylo to za bardzo przyjemne lezec z kopytami w gorze przez 5 minut:)
Z dziwnym urzadzeniem w srodku

Ale nie bolalo mnie nic a nic oczywiscie poza wkladaniem aplikatora

Lekarz mi wyjasnil ze to najwczesniejsze stadium raka bylo a brachy sa po to zeby sie gada unicestwic do konca
Bo badania hist-pat z wycinka macicy wyszly mi dobre

Czyli jeszcze 2 razy i bede zdrowa Juhuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu:)

A potem znowu bede zyc w strachu zeby nie bylo nawrotu choroby:(:)

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 20:13
przez ewikaa
trzymam za ciebie kciuki ,będzie dobrze ,z całego serca ci tego życzę %%- %%- %%-

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 21:15
przez sten.ia
Ja równiez trzymam kciuki :) %%- %%- %%- %%-

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 21:18
przez vika45
Kruszynko, dobij skorupiaka i żyj zdrowo! :x :x

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 22:04
przez Kruszynka97
Hej kobietki:)

bardzo dziekuje za wsparcie slowa otuchy i w ogole za wszystko:)

mysle ze gdybym Was nie znalazla na pewno juz dawno bym zwariowala ze stresu z nerwow z domyslow i z bezsilnosci ogolnie

Tak nie powinno byc ale ciesze sie ze juz jestem prawie na konccu leczenia:)

Ogolnie przepowiadano mi 2 lata zycia gdybym nie poddala sie operacji Ciekawe jak potoczy sie moja historia teraz

To byl trudny rok dla mnie wycienczajace krwotoki, anemia, oddzial kardiologii inwazyjnej, koronografia, przetaczanie krwi, lyzeczkowanie, rozpoznany rak, operacja a rok sie jeszcze nie skonczyl:):( kto wie co mnie spotka przez pozostale 3 miesiace

Na razie sie ciesze ze jestem juz w trakcie naswietlan ze zostaly mi jeszcze 2 A potem bede czekac az bede sobie mogla sobie zrobic badania mowiace ze gad juz poszedl w cholere

Od teraz wiem ze kazde sslowo jest wazne i cenne zeby zawsze dawac otuchy nawet jak sie nie wie co powiedziec

Dziekuje Wam za to:):):)

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 22:18
przez iwon62510
Kruszynko jesteś WIELKA dasz radę.. :x :x

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 22:27
przez Kruszynka97
Dzieki kochana :)

OKropne to wszystko ale co zrobic:(:) Trza zyc dalej i uprzykrzac innym zycie swoja osoba:)

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 22:28
przez iwon62510
Żyj i ciesz się z życia,bo jest takie piękne,a tak ulotne.. :)

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 4 paź 2014, o 22:31
przez Kruszynka97
No wlasnie Tylko czlowiek niestety jest taki durny ze mysli ze ddane jest mu wszystko raz na zawsze

a uliotmoscia zycia zajmuje sie wtedy kiedy jest ciezko chory

zamiast cieszyc sie nim caly czas :(:)

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 5 paź 2014, o 07:24
przez laguna
Kruszynko, mam nadzieję, że najtrudniejszy etap masz już za sobą. Teraz skończysz naświetlania i będziesz całkowicie zdrowa, czego Ci z całego serca życzę :ymhug:

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 5 paź 2014, o 07:58
przez ewikaa
Kruszynko ,ja przed chorobą myślalam ,że jestem nie zniszczalna i dam sobie sama radę ze wszystkim ,ale choroba pokazala mi ,jakie życie jest ulotne ,zdrowie nie jest dane raz na zawsze. Po chorobie jestem lepszym czlowiekiem ,umiem docenić małe radości ,drobiazgi.Teraz ,pół roku po operacji jestem zdrowa ,szczęśliwa ,wiem ,że w nawet najtrudniejszej sytuacji dam radę .

Ty też niedługo zapomnisz te najgorsze chwile i bedzisz się cieszyć życiem i nawet bardziej niż przed chorobą.wierzę w to !

Re: BRACHYTERAPIA

PostNapisane: 5 paź 2014, o 11:48
przez maria53
Kruszynko witaj miło...jak ja Cie rozumie i Twoje obawy ..ja juz ponad rok zyje po operacji ..usuneli chyba wszystko z tym gadem a gdzie został kto to wie ...kiedy wroci ja nie mialam zadnych naswietlen chemi ponoc nie było takiej potrzeby....ale jest zycie w stresie cokolwiek zaboli to juz domysł ze wrocił....On.....po wyjsciu ze szpitala zmarła mi moja kochana mama bedzie juz za kilka dni rok bez niej...kruszynko wszyscy powtarzaja ...bedzie dobrze ..ale nie ma chyba minuty abym nie myslałą o tej chorobie ...pozdrawiam Cię serdecznie trzymaj sie kochana ,,,