przez ASAJ75 » 5 gru 2022, o 13:13
Dziękuję Wam kochane za dobrą energię. Jakoś dramatu nie ma póki co, kolana i uda mi rozrywa i ciuteczkę mnie mdliło wczoraj.
Mam jeszcze pytanie do syrenek onkologicznych. Czy bolały Was plecy, niekoniecznie od chemii? Ja mam od wielu lat problemy z kręgosłupem lędźwiowym - przepuklina itp, często dopadała mnie rwa. Jak długo stałam w kuchni , np przed świętami cały dzień, to bolał mnie też w odcinku piersiowym. Teraz bolą plecy od pośladków po łopatki, i niby wiem, źe to u mnie prawie norma, ale sobie trochę wkręcam , że może to jakiś przerzut, skoro ten marker trochę rośnie( Ca. 125 w lipcu było 10 przy operacji, tydzień temu 75, trzy dni temu 60, ale mam też sarkoidozę). W części prasy norma jest do 65, w części do 35. Z drugiej strony sobie tłumaczę, że żaden guz nie urósłby tak ekspresowo, żeby od razu dawał ból. Zaczęłam 3 tygodnie temu trochę ćwiczyć mięśnie przy kręgosłupie, zestawem zadanym 3lata temu przez rehabilitanta i może przesadziłam, ale to jakieś 10 minut naciągania dziennie max. A może to kumulacja bólów po chemii nastąpiła?Boję się brać leki p/zapalnie i p/bólowe, żeby jeszcze dodatkowo się nie truć. Pani dr dała mi zgodę na Olfen, ale wyczytałam w ulotce że wpływa na ukł. Krwiotwórczy, a ja mam przecież poniżej białe i czerwone krwinki, nie chcę tego zaburzać jeszcze bardziej, z bólem wytrzymuję…
Ech, już do końca życia człowiek się będzie martwił…
Zamiast się cieszyć, że chemie już za mną i mogę planować przyszłe fryzury, to takie mam jakieś doły.