Kochana Natko witam Cię serdecznie
To, co teraz przeżywasz, to każda z nas przez to przechodziła.
Walczyłaś dzielnie o zachowanie macicy, ale czasem się trzeba pogodzić, skoro lekarze tak twierdzą. Ja walczyła o swoją macicę 6 lat, miałam mięśniaki i krwotoczne miesiączki. Pięć dni wyjętych z życiorysu, a potem poprawianie morfologii i znów ....brałam też hormony 1,5 roku, po których mięśniaki urosły dużo szybciej.
W końcu się poddałam i zgodzilam na operację.
Balam się strasznie, a jestem bardzo wrażliwa i potrafiłam zemdleć przy pobieraniu krwi.
Na pewno jest trochę cierpienia, szczególnie w pierwszych dniach po operacji. Ale potem z każdym dniem jest trochę lepiej.
Trzeba uważać, żeby nie dźwigać, nie schylać się i nie podnosić rak do góry w pierwszych tygodniach szczególnie. Najlepiej ograniczyć dźwiganie do max 5kg do końca życia, ale...nie zawsze tak się da.
Jestem już prawie 4 lata po operacji i żyję tak, jak przed. Staram się tylko ograniczać dźwiganie.
Nie żaluję, że poddałam się operacji, bo skończyły się krwotoczne miesiączki i anemia, żyję normalne, życie intymne jak przed operacją. Mój mąż też był przerażony, ale razem przez to przeszliśmy. Najważniejsze, że masz córkę i kochającego męża. Wszystko się ułoży.
Musisz działać zadaniowo i nastawić się pozytywnie. Mocno Cię przytulam. Sa tutaj wspaniałe, dzielne Syrenki, które pomogą Ci przez to przejść. Pytaj o wszystko.