Strona 1 z 5

Moja historia przed... mech

PostNapisane: 18 sty 2018, o 18:59
przez mech
Witam wszystkie syrenki.
Cieszę się, że tu trafiłam. Od razu trochę lepiej człowiek myśli jak poczyta ile kobiet spotyka to samo albo i inne bardziej złożone sprawy.
To tak na razie chciałam sie przywitac :)

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 18 sty 2018, o 19:55
przez kasiakrk
Mech, witaj w Syrenkowie ☺

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 18 sty 2018, o 20:31
przez Kasik76
:ymhug: witaj mech Od dziewczyn w syrenkowie można uzyskać dużo przydatnych informacji . Dobrze doradzą i pocieszą :)

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 18 sty 2018, o 20:45
przez ewikaa
Witaj Krewetko.Z nami łatwiej przygotujesz się od operacji.

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 18 sty 2018, o 21:35
przez MagdaS
Hej :) Ja też jeszcze jestem Krewetką :)

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 18 sty 2018, o 22:47
przez olikkk
Hej Mech :-h Witam Cię cieplutko u nas :ymhug:
Przygarniemy, przytulimy i dasz radę ;)
Miło Cię poznać :-*

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 19 sty 2018, o 11:19
przez Karolina1982
Witaj w Syrenkowie Mech😄

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 22 sty 2018, o 13:06
przez Magdasz
Witaj mech :) :ymhug:

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 22 sty 2018, o 15:39
przez Elza13
CześćMech:)
Pozdrawiam serdecznie :)

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 22 sty 2018, o 20:19
przez mech
Dziękuje za miłe przyjęcie.
Czytam sobie co tam piszecie i dużo sie uczę. :) :) . Sama opisałam tu swoja historie ale chyba za dlugo pisałam czy za duzo tego było bo gdy chciałam wysłac to nie było juz czego. Tak sie zmeczyłam i zniechęciłam ze nie pisałam od nowa. A najkrócej jak sie da to powiem że jestem po dwóch CC pionowe z bliznowcem i problemami w gojeniu, ropieniem, po którym jest drugi "pepek" czy taka dziura. do tego pierwsza ciąza - syn z choroba wrodzona układu pokarmowego (1993 r), druga ciąza (2007 r.) gestoza czyli zatrucie ciązowe i cięcie w 7 miesiacu, córka po 3 tygodniach zmarła. Ja po tym chora, zapalenie płuc w szpitalu po porodzie. Do tej pory lecze sie na nadciśnienie i astme.
Tak więc rozumiecie ze nie spieszno mi było do jakiejkolwiek operacji ale zostalam postawiona pod mur. Musze cos zrobic z miesniakiem ok 8 cm. No wiadomo dlugotrwałe miesiączki ze skrzepami i duzy miesniak naciskajacy na dalsze narzady, a jedyne co proponują to wycięcie macicy z tym mięsniakiem. Ponoc procedury NFZ sa takie własnie dla kobiet w takim wieku jak ja. :) znaczy za starych na rodzenie dzieci :0. A ja na sama mysl o pocięciu brzucha i wycieciu czegokolwiek dostawałam prawie histerii. Moze to wysle bo znowu mi cos zniknie a napisze drugi wpis - moja droge do operacji :0
mech czyli gosia ;)

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 22 sty 2018, o 20:45
przez eris.eris
Cześć Gosia!
Jestem na etapie mocnego buntu ( gorzej niż nastolatka ).
mech napisał(a):Ponoc procedury NFZ sa takie własnie dla kobiet w takim wieku jak ja

A co Ty masz 120 lat??? Nie sądzisz że kobiety po 40-tce są traktowane przedmiotowo. I że raczej zmuszane do operacji . Bo ja odnoszę takie właśnie wrażenie. Nikt nie pyta kobiety co czuje, czego oczekuje, czego się obawia. I te procedury! A co by było gdyby ominąć procedury przedmiotowego traktowania kobiet? Dlaczego w Twoim przypadku nie można wyciąć tylko mięśniaka, skoro masz jednego? Bo takie są procedury??? Ode mnie głośne NIE dla procedur!!!

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 22 sty 2018, o 21:04
przez mech
Chodziłam sobie z tym mieśniakiem i tak był obserowowany przez lekarza u mnie w poradni na NFZ. Leków żadnych nie brałam, nic specjalnego tez mi ni eproponował. Powiedział raz tylko o tym leku ESMYA ale to poczytałm ze bardzo drogie a do tego nie pewne i po skończeniu leczenia tak samo jest albo i gorzej. W koncu stwierdził ze nie da rady dłuzuej czekac, ze daje skierowanie do szpitala na wycięcie. Zrażona wcześniejszymi perypetiami w swoim miescie-Płocku pojechalam do Warszawy. Polecono mi św. Zofie. Byłam tam na wizycie kwalifikujacej na NFZ. Pani doktor nawet miła, chodź tez z tych co twierdza, ze kobiecie nierodzacej macica niepotrzebna. Uznała ze u mnie nalezy wyciąc macice z jajowodami, a najlepiej nawet by było z jajnikami jako profilaktyka. Ulitowała sie tylko nad tym, że ja tak rozpaczałam nad tym swoim brzuchem i jako metoda operacji nawet podała laparoskopie jesli zrosty nie przeszkodza. Wszystko fajnie tylko UWAGA czeka sie 2-3 lata w trybie normalnym a pilnym ok. 6 miesięcy. Moj przypadek za pilny nie uznała, wiec został mi ten pierwszy termin, na który sie zapisałam czyli na zasadzie ze zadzwonimy do pani nie wiadomo kiedy ale prosze czekac. Troche uspokojona uznałam ze moze nie jest tak żłe ze pani doktór sie nie spieszyła.....a to był sierpien 2017. Tylko ze ja sie coraz gorzej czułam i w koncu stwierdzilam ze moze pojde do kogos innego. Tym razem prywatnie do (...........) z jednego ze szpitali znowu Wawa. Ten jak ogladal to opisywał miesniaka ze bardzo unaczyniony i nietypowa budowa....i zanim sie ubrałam juz czekało skierowanie do szpitala....a ja z tego wszystkiego w takim szoku byłam ze powiedziałam ze nie chciałabym operacji i ten sie obraził na mnie :)) i nie chciał ze mna juz rozmawiac ale wiadomo ze jedyne co by mnie czekało to wyciecie macicy i jesli jest ciecie juz na brzuchu to tak znowu.....No to poszłam do drugiego (...........) z polecenia z innego szpitala. Ten nie był tak wyrywany ale potwierdzil ze trzeba wyciac to ja juz zrezygnowana uznałm ze nie ma na co chyba czekac i sie zapisalam do szpitala tam gdzie pracuje ( to ta data podana 19 luty 2018 r.) tylko to jakby nie zobowiazuje lekarza do tego by sie tam zajął. Niestety tak to wygląda w polskich realiach.Ale znowy przemyslałam sprawe i jeszcze raz poszłam tym razem prywatnie do lekrza który pracuje w św. Zofii. Oni tam robia tez prywatnie operacje. Pierwsza rozmowa to tez było ze najlepie wyciac macice ze ciecie pionowe tak jak jest. Potem chyba sprawdził moj adokumentacje w szpitalu b ouznał ze moze byc laparoskopia. Czyli to proponowano mi tam na NFZ tylko za 3 lata..hahahah chyba tak sobie klientow naganiaja....No i teraz czek amnie kolejna wizyta 31 stycznia i mam nadziej uzstalic juz konkretnie bo jeszze kazl mi czekac na wynik cytologii ale wyszła ok. Teraz nie wiem czy upierac sie moze zeby póbowali wyłuskac samego miesniaka czy zgodzic sie na to wyciecie macicy z jajowodami. Ponoc mięsniak sródscienny na tylnej scianie trudnodostepny.... Operacje tez bym miała chyba w lutym bo tak ponoc jest możliwe i chyba bym juz chciąła miec to za soba. Ciągle sie boje i nie wiem co mam robic......

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 22 sty 2018, o 22:11
przez vika45
U mnie nie było mięśniaków tylko krwawe potopy. Lekarz mi powiedział, że on by wyciął macicę zanim się coś wylęgnie. Ja od razu powiedziałam, że przydatki teź. Miałam za sobą zbyt wiele narkoz i nie chcialam za jakiś czas znowu lądować na stole bo jajniki zastrajkuja. Moźe i wystraszona tym, że mama dwa lata wcześniej zaliczyła raka trzonu macicy. Mam juź tyle blizn, że kolejna mnie nie ruszała. Oczywiście na każdym cieciu dorodny bliznowiec! Trudno mi doradzać, ale miałaś kilka konsultacji i znasz opinie. Nie powiem, źe nie będzie bolało, że coś może być nie tak. Kaźda jest inna, inaczej reaguje.

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 23 sty 2018, o 19:57
przez MagdaS
Ale skoro jest jeden mięśniak to może jednak pokusić się o załatwienie wyłuszczenia. Może popatrz też na inne metody, można go ultradźwiękami załatwić ale to tylko prywatnie. A w Lublinie można próbować embolizacji. Najważniejsze żebyś Ty wiedziała czego chcesz. Jak będziesz wiedziała to na pewno uda Ci się to załatwić. Na pewno jednak coś bym robiła z tym mięśniakiem bo niepokojąco duży.

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 23 sty 2018, o 21:41
przez mech
Witajcie.
Ja się zdecydowałam już że musze mieć ta operacje i wycięty mięsniak. Zdecydowałam sie zrobic to prywatnie bo tylko tak na dzien dzisiejszy zgodzili sie zrobic laparoskopowo. Tylko nie wiem czy realne jest walczyc o to by tylko mięsniak usuneli czy słuchac lekarzy ze cała macica do usuniecia z jajowodami. Tak jak pisała VIKI ona miała inne doswiadczenia, chciała wszystko wyciać i ja to rozumiem. Moja sytuacja jest inna. Też myslalam o embolizacji i troche czytałam o tym, ale dla mnie niepokojące jest to ze nie wiadomo do konca jaki charakter ma ten mięsniak a nie mozna tego sprawdzic i taki twor sobie tam zostaje. Nie podoba mi sie to jakoś no i czytałam o przypadku ze własnie jedna pani robiła prywatnie embolizacje a okazało sie ze zmiany były rakowe i miała jeszcze wiekszy problem po tym. Zastanawiam sie tylko ze nikt nie proponował mi zrobienia biopsji endometrium bo chyba nikt nie brał pod uwage zeby zostawic macice wiec po co badac co w niej jest. :-? Zbada sie jak sie wytnie ja...heheheheh. A ja się ciągle zastanawiam czy faktycznie wiek jest takim decydujacym kryterium? Ze bedą sie robic jakies nowe zmiany w tej nieszczesnej macicy. Przeciec młodszym kobietom tez tak sie dzieje... No trudne to ciągle wszystko. x_x

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 26 sty 2018, o 16:14
przez mech
Witam was drogie syrenki. Wiem ze dużo tu potrzebujących wsparcia i to czasem bardzo, po zabiegach...no ale chciałam sie znowu wyżalic tym razem w innej sprawie ale moze ktos bedzie mi mogl pomoc.
Od paru lat miałam w piersi torbiel, była nawet biopsja nic sie nie dzialo, co pól roku do roku albo USG albo mammografia. Była pod kontrola az zlikwidowali nam poradnie na NFZ chorób sutka, została endokrynologiczna a tam nie lecza piersi i koniec badan. Niech każdy radzi sobie sam. No i powiem wam ze jakos odpusciłam a teraz temat powrócił przy okazji jak byłam z tym miesniakiem to lekarz zapytał czy z piersiami wszystko ok. No to sie wybrałam prywatnie na to USG po ok 2,5 roku. I teraz nowy problem i zagadka bo stara torbiel znikła, za to pojawiła sie nowa w nowym miejscu, wcale nie taka mała wg mnie bo 12 na 8 mm. Niby lekarka stwierdzi a ze to raczej łagodna zmiana, oznaczenie BI RADS 3 do obserwacji co 3-4 miesiace najlepiej USG. Tak sie zastanawiam czy z czyms takim mogłabym sie zapisac do onkologa? Czy to raczej powinien byc ginekolog? chodzi mi o to by miec lekarza na NFZ i nie płacic ciagle za badnie USG. Jakby ktos cos wiedział to bardzo prosze o pomoc. Musze powiedziec ze zmartwiłam sie bo jednak to nowa zmiana i nie wiem co bedzie z nia dalej, przynajmniej ta stara torbiel była sprawdzona. A jak sobie pomysle ze ten nieszczesny miesniak tez byl kiedys mały a teraz taki problem jest........no cóz życie okaze...

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 26 sty 2018, o 19:44
przez MagdaS
Do onkologa nie potrzeba skierowania, teoretycznie. W praktyce trzeba mieć jednak jakąś podstawę żeby się dostać. Ja jesienią zapisałam się do poradni chorób sutka na mammografię, która mi zgodnie z wiekiem przysługiwała. Mammografia była niejednoznaczna i w trybie pilny dostałam się do onkologa na konsultację. Na szczęście ta zmiana to torbiel, która już zresztą się wchłonęła. Może spróbuj tą drogą w jakiejś poradni chorób sutka tylko pewno będziesz czekać wieki całe na usg. A mammografia na NFZ Ci nie przysługuje?

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 26 sty 2018, o 20:45
przez vika45
Ja od 15 lat chodzę do okologa kontrolując biust. Bez skierowania. Znalazłam przychodnię gdzie na onkologa czekam góra tydzień, potem mmammografia i po niej za dwa dni kontrola. Jak się okazuje mój doktorek jest z tej górnej półki onkolog a macanko w jego wykonaniu trochę boli. On twierdzi, źe samo zdjęcie bez badania mija się z celem, bo niektóre zmiany czuć tylko pod wprawnymi palcami. Skierowanie moźe teź gin wypisać ale na NFZ chyba raz na dwa lata.

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 26 sty 2018, o 20:54
przez olikkk
Ja to mam szczęście ....
Mój ginekolog kompleksowo bada dół i górę łącznie z USG i macankiem i wszystko na NFZ :ympray:

Re: Moja historia przed... mech

PostNapisane: 26 sty 2018, o 21:39
przez mech
Hmmm... czyli znowu ile osób tyle mozliwości... Rzeczywiscie najlepiej jakby wszystko ginekolog robil tylko gdzie szukac takiego? W moim miescie nie wiem. Do tego sprawdzałam w necie ze sa tylko 2 poradnie onkologiczne na NFZ. W ogóle u nas w Płocku czeka sie bardzo długo na wszelkich lekarzy specjalistów i na badania tak samo. Jakis horror z tym. No może spróbuje sie zapisac do tego onkologa jakos. Vika a ty miałas cos wczesniej z piersiami ze tam trafiłas? Dzieki dziewczyny za wasze rady :)