Witam serdecznie wszystkie cudowne Syrenki
Niedługo bo 17 października dołączę do Waszego zacnego grona. Mam 35 lat, partnera z którym jestem od 16 lat i tu wszystko co pozutywne się kończy. Nie mamy jeszcze dzieci, zawsze praca była ważniejsza a teraz diagnoza - macica mięśniakowata, trzeba usunąć, nie da się uratować, tylko jajniki zostają -narazie z tego co wiem... Cierpię na głęboką anemie, mięsiączki to niekończące się krwotoki, jestem zmęczona, brak mi sił, chęci do życia...
Od dwóch dni czytam Kobitki Wasze komentarze, opinie, rady i chciałabym Wam podziękować za to, że jesteście, za taki ogrom przydatnych informacji, dzięki Wam wiem co zabrać do szpitala, czego się spodziewać przed w trakcie i po operacji.
Mieszkam w Anglii ale zdecydowałam się na operację w Polsce bo nie ufam angielskim lekarzom. Mój partner musiał niestety wrócić do Anglii a ja zostalam tu u rodziców. Bardzo mi go brakuje. Mnóstwo myśli krąży mi po głowie, nie śpię po nocach, jak zamykam oczy to widzę siebie leżącą na stole operacyjnym. Boję się... Boże jak ja się boję ... A jak nie obudzę się po operacji...? Mój partner wie o wszystkim, ale boję się że po operacji mnie zostawi bo będę "niekompletna", nie urodzę już mu dziecka..
Dzięki Wam Kobitki jeszcze funkcjonuję...
Data przyjęcia do szpitala: 16 października
Operacja: 17 października
Świętochłowice
Jeśli za dużo napisałam, przepraszam, mam tylko rodziców i Was...
Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkie przyszłe i obecne Syrenki