Strona 2 z 2

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 6 wrz 2017, o 17:42
przez Joanna
Magda ,a własnie pytałam :D (...........) też psiarz powiedział , że jeżeli bardzo pies szarpie trzeba odczekać około czterech tygodni i później ,tez uważać.

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 7 wrz 2017, o 10:08
przez basia65
Joasiu witam Cię bardzo serdecznie :ymhug: cieszę się , że jesteś już po operacji i dobrze się czujesz :) tylko pamiętaj, że musisz uważać, odpoczywaj i spaceruj na przemian, życzę szybkiego powrotu do pełni sił :ymhug: :-* :ymblushing: :ymhug:

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 7 wrz 2017, o 13:24
przez MagdaS
O to super, że się spytałaś Asiu, bo ta sprawa bardzo mnie nurtowała. To problem, bo kto wyjdzie z moim pieskiem jak nie ja :D Ja nie mam jeszcze terminu operacji więc w takim razie powinnam zabrać się za ostre szkolenie psa żeby być przygotowaną :)

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 8 wrz 2017, o 07:20
przez Dorit
Cześć ~o)
Nie zdążyłam dopisać się kiedy Joanna była zaraz przed operacją i żałuję, ale teraz krótko nadrobię, odnośnie szwów, dźwigania i ciągnięcia. Jestem teraz 10 tygodni po operacji - z cięciem poprzecznym. Widzę, że muszę bardzo się oszczędzać, odpoczywać i o dźwiganiu nie ma mowy, bo zaczyna boleć. Magda spytałaś o psa. Ja nie mam psa, ale na wszystko co szarpie i ciągnie warto uważać co najmniej przez dwa miesiące od operacji, aż rana po cięciu / amputacji macicy zrośnie się w środku. Potem można więcej. Choć przyznam, że mnie wciąż w środku boli przy większym wysiłku. Ból oznacza, że przekracza się to, co ciało może znieść, ból to granica i trzeba się cofnąć, odpuścić, robić mniej, lżej, wolniej. Więc tak myślę, że sama bym z dużym psem nie wyszła, ale z kimś jeszcze, żeby w razie czego ta druga osoba mogła pomóc.
Życzę zdrowia wszystkim :). Dorit @};-

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 8 wrz 2017, o 13:23
przez olikkk
Joanna napisał(a):Najbardziej mnie martwią wahania nastroju raz jest dobrze ,a za chwilę płakać się chce i nie potrafię nad tym zapanować i nerwy mam napięte do granic możliwości . Mam jednak nadzieję , że to minie.


Joasiu to jest bardzo typowe po naszej operacji, więc nie martw się, bo to minie ;)
Bardzo często nasze Syrenki o tym piszą, trochę na ten temat w tym wątku
https://syrenki.net/viewtopic.php?f=9&t=685&hilit=Wahania+nastroju
Jak zwykle powtarzamy - cierpliwości L-)
A jeśli martwi Cię to, że komuś bliskiemu przez to sprawiasz przykrość, możesz wyjaśnić, że nie jesteś teraz sobą, ale wrócisz do siebie za jakiś czas i wszystko pójdzie w zapomnienie ;)
Powodzenia :-*

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 9 wrz 2017, o 18:26
przez MagdaS
Dorit napisał(a):Cześć ~o)
Nie zdążyłam dopisać się kiedy Joanna była zaraz przed operacją i żałuję, ale teraz krótko nadrobię, odnośnie szwów, dźwigania i ciągnięcia. Jestem teraz 10 tygodni po operacji - z cięciem poprzecznym. Widzę, że muszę bardzo się oszczędzać, odpoczywać i o dźwiganiu nie ma mowy, bo zaczyna boleć. Magda spytałaś o psa. Ja nie mam psa, ale na wszystko co szarpie i ciągnie warto uważać co najmniej przez dwa miesiące od operacji, aż rana po cięciu / amputacji macicy zrośnie się w środku. Potem można więcej. Choć przyznam, że mnie wciąż w środku boli przy większym wysiłku. Ból oznacza, że przekracza się to, co ciało może znieść, ból to granica i trzeba się cofnąć, odpuścić, robić mniej, lżej, wolniej. Więc tak myślę, że sama bym z dużym psem nie wyszła, ale z kimś jeszcze, żeby w razie czego ta druga osoba mogła pomóc.
Życzę zdrowia wszystkim :). Dorit @};-


Tak, też sobie wymyśliłam, że będę zabierać na spacery jeszcze innych domowników. Moja praca łączy się też z wyprowadzaniem i ogólnie zajmowaniem się psami więc zobaczymy jak to będzie. Pewno na jakiś czas będę musiała odpuścić. Trochę mnie to martwi, bo jak ja nie pracuje to nie zarabiam. No ale na razie nie będę o tym myśleć, niczym Scarlett O`Hara :D

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 9 wrz 2017, o 18:47
przez Dorit
Oj, ja też mam tak, że jak nie pracuję, to nie zarabiam. Jestem na własnej działalności. Przed operacją przez trzy miesiące nie pracowałam, bo dolegliwości nie pozwalały mi na pracę. Po operacji jestem prawie trzy miesiące - stuknie 19 września i coś powolutku zaczynam robić ale o zarabianiu na siebie (ZUS, mieszkanie, codzienne wydatki, dziecko), jeszcze nie ma mowy. Więc stuka mi pół roku bez... Ale mimo to, przede wszystkim cieszę się, że będę zdrowa i mam perspektywę normalnego funkcjonowania. W sposobie myślenia dużo się zmienia po takiej operacji. Jest inne spojrzenie na to, jak mija czas, jak się postrzega obowiązki i zobowiązania. Przez pierwsze dwa miesiące było trudno, dużo płakałam, wiele rzeczy - czułam - że straciło sens. Ale teraz to się zmienia, i z powrotem wszystko nabiera sensu, normalności. Tak jak kondycja i zdrowie fizycznie się odbudowuje, psychiczne też. Więc mimo trudności, jest nadzieja :). Dorit @};- %%-

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 9 wrz 2017, o 19:03
przez MagdaS
Dorit, dziękuję Ci za tę dawkę optymizmu :x

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 9 wrz 2017, o 19:14
przez olikkk
Bardzo Wam współczuję Kobietki =((
Zupełnie inaczej to wygląda jak jest stabilizacja finansowa i nie trzeba się podczas leczenia i po operacji martwić o przyziemne sprawy związane z codziennym życiem ...
Większość z nas ma ten komfort, ale jeśli nie ma się pewnego zaplecza finansowego, to może być ciężko =((
Ufam jednak, że dacie sobie radę i czas szybko minie, a Wy odrobicie wszystko z nawiązką, co jest bardzo prawdopodobne, bo już jesteście zdrowe i gotowe do pracy w zdecydowanie lepszych warunkach niż przed operacją :-bd
Będzie dobrze, zobaczycie :kolobok_give_heart2:

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 9 wrz 2017, o 21:06
przez MagdaS
Ja się łudzę, że szybko wrócę do swoich zajęć. A jaka będzie rzeczywistość to zobaczymy :) Oby dobra :)

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 9 wrz 2017, o 21:14
przez hugnonot
Mi mówili, że 3-4 dni i będzie OK, nie miałam złudzeń, potem miało być w 3 tygodnie będzie OK,
rzeczywistość to 3 miesiące żeby dość do jakiegoś na tyle względnego stanu równowagi, żeby móc pójść do pracy.
Ale każdy organizm jest inny. Koleżanka z sali śmigała po schodach następnego dnia.
Moja rada nie spiesz się z powrotem do pracy, daj sobie czas na poukładanie siebie na nowo :)

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 10 wrz 2017, o 14:25
przez Wiewiórka
Mi mija dziś dokładnie miesiąc od operacji. W zeszłym tygodniu byłam już w pracy - mam ten plus, ze to praca biurowa i do tego dogadałam się z szefem, ze siedzę ile mogę wiec siedziałam po 6-7 godzin. Wszystko zależy od organizmu - mnie w szpitalu postawili dzień po operacji i straszyli zrostami - łaziłam do oporu i to przynioslo efekty. Natomiast absolutnie unikam dźwigania (specjalnie ważyłam laptopa i na szczęście wazy 1,8kg:)) i jak coś zaczyna bolec i kłuć to od razu zwalniam i lapie oddech:) głowa do góry - będzie dobrze. Najważniejsze, żeby o siebie zadbać i to jest teraz najważniejsze ❤️

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 10 wrz 2017, o 19:49
przez hugnonot
Wiewiórka napisał(a):Mi mija dziś dokładnie miesiąc od operacji. W zeszłym tygodniu byłam już w pracy - mam ten plus, ze to praca biurowa i do tego dogadałam się z szefem, ze siedzę ile mogę wiec siedziałam po 6-7 godzin. Wszystko zależy od organizmu - mnie w szpitalu postawili dzień po operacji i straszyli zrostami - łaziłam do oporu i to przynioslo efekty. Natomiast absolutnie unikam dźwigania (specjalnie ważyłam laptopa i na szczęście wazy 1,8kg:)) i jak coś zaczyna bolec i kłuć to od razu zwalniam i lapie oddech:) głowa do góry - będzie dobrze. Najważniejsze, żeby o siebie zadbać i to jest teraz najważniejsze ❤️


Duże znaczenie ma zakres operacji im szerszy tym spustoszenie większe. Mi też kazali chodzić od razu, chodziłam ale na początku 15 minut i przerwa potem po pół godzinie, później około godziny 1 raz dziennie bo brzuch i kręgosłup mi pękały z bólu dopóki inne mięśnie nie przejęły funkcji tych uszkodzonych brzusznych.

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 10 wrz 2017, o 21:06
przez ada
A ja na wychodne ze szpitala w Oslo dostałąm kartkę z informacją co i kiedy mogę.I było napisane że do 1 miesiąca tylko 5 kg a potem bez ograniczeń.Miałam też przeż m.c nosić pończochy uciskowe i pas taki jak przepuklinowy i robić sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe.Zresztą pończochy załozyłąm już przed operacją a pas założyli mi jeszcze na stole zamiast opatrunku.No i nie miałłam szwów zwykłych tylko mechaniczne.Tydzień po operacji byłam w sklepie /sama nic nie niosłam/ale od samego początku jestem w ruchu.Dla mnie najgorsze było schylanie się do dolnych półek szafki z garnkami.W tej chwili odpukać ,jest dobrze.Nie ograniczam się w podnoszeniu wnuczki a waży około 8 kg.Spacery z nią są obowiązkowe,uwielbiam chodzić,zresztą teraz są grzyby więc las i góra-dół tez w sobotę i niedzielę.Wszystko według mnie zależy od organizmu.Ciaćkać się ze sobą też nie ma sensu,bo to nam nie pomoże.Każda z nas czuje na co może sobie pozwolić.Jak czytam niektóre wypowiedzi,to zaczynam się bać,żę przecholowuje,no ale czuję się dobrze.Więc chyba nie zrobię sobie krzywdy.

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 10 wrz 2017, o 22:19
przez Wiewiórka
Ochhh zastrzyki są najgorsze! Odliczam dni do końca i na szczęście mi tylko pięć zostało ;) w piątek będzie święto!

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 10 wrz 2017, o 22:52
przez vika45
Gdzie tam najgorsze. Sama sobie dziabałam a po zabiegu kolanowym to ich było! Bardziej nie lubię kucia glukometrem w palucha. Brzuszek mam tłuściutki to lekko wchodzi :D

Re: Czekam na usuniecie mięśniakowatej macicy - Joanna

PostNapisane: 10 wrz 2017, o 23:13
przez Wiewiórka
No tak, zawsze jest jakiś punkt odniesienia ;) jak zacznie mi się radioterapia i wlewy chemii to pewnie jeszcze zatęsknię za kleksanem :)