Wróciłam, wróciłam już w poniedziałek. "Na drogę" dostałam zastrzyki w brzuch i ketonal forte.
Wszystko ładnie się goi, psychicznie ok - tylko śmiać się nie mogę hehe bo brzuch jeszcze boli. Wczoraj wyszłam na mały spacer, dzisiaj zwiększyłam odległość, pomału, pomału siły wracają. Dzięki Wam wiem dużo jak trzeba się zachowywać i co jeść. Choć i tak z tymi jelitami to jakiś koszmar..
.
Operacja zamiast o 8 zaczęła się o 10 - czekali na krew. Kroplówka, znieczulenie w kręgosłup, długa operacja no i trochę kłopotów, bo najpierw miałam duszności, potem czas wycięty z życia i słowa: "jak się pani nazywa?"
A na pooperacyjnej chywciły mnie nudności i wymioty... i tak kilka godzin.
Potem było już tylko lepiej...
Fajny dwuosobowy pokój z babeczką która ma podobnie wariackie poczucie humoru jak ja, więc bez przerwy śmiechy były. Lekarze ok, pielęgniarki również, środki przeciwbólowe dostępne w każdym momencie.
Dziękuję Wam za wsparcie i dobre myśli.