Panikara i jej mięśniaki :)
Napisane: 19 sty 2015, o 20:20
Witam Was wszystkie. Poczytuję już Was tu i tam od jakiegoś czasu. W końcu postanowiłam się zarejestrować. Zrobiłam to 4 dni temu i błędnie czekałam na link aktywujący, a z wrażenia zapomniałam swojego loginu. I tak przypadkiem w końcu mi się udało tu dotrzeć. Ufff
Mam na imię Monika, mam 38 lat. Od trzech lat jestem bogatsza o mięśniaka. W momencie ujawnienia,trzy lata temu, miał 1,3 cm. Po roku już 2,7 cm a w październiku zeszłego roku 4,3. Tydzień temu byłam u innego ginekologa, na jego sprzęcie około 5 cm. Obaj mówią, że czas na operację, której termin mam za dwa tygodnie. No i domyślacie się dziewczyny, co teraz czuję. Panika! Czytałam już wszystko i wszędzie, co nie wiele mi dało, bo strach dalej jest. Gdyby sprawa rozbijała się o samo usunięcie mięśniaka, jak mówił mi mój pierwszy gin, nie było by takiego dramatu. Ale drugi uświadomił mi, że akurat mój kolega umiejscowił się tak fatalnie, że może być kłopot z jego usunięciem, bez usuwania trzonu macicy. I tu jest problem, bo ja z nią jestem emocjonalnie związana. Wydaje mi się, że to jeszcze nie jest ten czas, by się jej pozbywać. Tym bardziej, że tyle naczytałam się o skutkach ubocznych takiej operacji. Chciałabym zasnąć już teraz i obudzić się po wszystkim.
Pozdrawiam Wszystkie Panie przed i po i dziękuję bardzo, za możliwość bycia tutaj. Nie ukrywam, że liczę na wsparcie...
Mam na imię Monika, mam 38 lat. Od trzech lat jestem bogatsza o mięśniaka. W momencie ujawnienia,trzy lata temu, miał 1,3 cm. Po roku już 2,7 cm a w październiku zeszłego roku 4,3. Tydzień temu byłam u innego ginekologa, na jego sprzęcie około 5 cm. Obaj mówią, że czas na operację, której termin mam za dwa tygodnie. No i domyślacie się dziewczyny, co teraz czuję. Panika! Czytałam już wszystko i wszędzie, co nie wiele mi dało, bo strach dalej jest. Gdyby sprawa rozbijała się o samo usunięcie mięśniaka, jak mówił mi mój pierwszy gin, nie było by takiego dramatu. Ale drugi uświadomił mi, że akurat mój kolega umiejscowił się tak fatalnie, że może być kłopot z jego usunięciem, bez usuwania trzonu macicy. I tu jest problem, bo ja z nią jestem emocjonalnie związana. Wydaje mi się, że to jeszcze nie jest ten czas, by się jej pozbywać. Tym bardziej, że tyle naczytałam się o skutkach ubocznych takiej operacji. Chciałabym zasnąć już teraz i obudzić się po wszystkim.
Pozdrawiam Wszystkie Panie przed i po i dziękuję bardzo, za możliwość bycia tutaj. Nie ukrywam, że liczę na wsparcie...