Witam!
Jakiś dzisiaj miły traf sprawił, że dostałam wiadomość na pocztę od Syrenek i od razu bez zastanowienia wchodzę, bo dawno tu nie zaglądałam. A uważam, że powinnam, bo jestem wdzięczna również Wam tutaj za wsparcie w trudnych chwilach. Natomiast moje kilka zdań myślę, że w jakimś stopniu pomogą innym Syrenkom. Tym, które tak jak ja nie wiedziały co robić, jak będzie ... itd.
Jeśli któraś z Was bije się z myślami, to przeczytajcie mój pierwszy wpis tutaj. Było to kilka lat temu... Ja go też dzisiaj przeczytałam. I tak jak tutaj właśnie ktoś mi napisał, ze to moja decyzja...i nikt nikogo nie może do niczego namawiać. Tak ja się teraz również podpisuję pod tymi słowami. Jednak myślę sobie, że warto napisać jak jest obecnie, bo to pomaga
.
Niedługo będzie 7 lat po operacji. Czuję się bardzo dobrze
! Wyniki - po operacji jeszcze nie miałam anemii, żelazo jest tak wysokie, że nie do uwierzenia! Zakładam białą spódniczkę, jasne spodnie - bez żadnych obaw. Nie mam dyskomfortu w podbrzuszu, nie boli mnie kręgosłup tak jak przed operacją. Żołądek odetchnął od tych wszystkich leków przeciwbólowych, żelaza i witamin. Jedyny mankament to może słabszy pęcherz
. Jednak to jest nic w porównaniu z tym co przechodziłam. Powiem krótko...nie żałuję! Raz w roku kontrola czyli w zasadzie dla nas powinno to być normalne. A! jeszcze jedno! Przed operacją słyszałam takie opinie, że po usunięciu macicy... często kobieta tyje. W moim przypadku tak nie jest. Owszem doszło mi kilka kilogramów, ale jest to efekt dobrych wyników, lepszego samopoczucia i teraz wyglądam po prostu zdrowiej. Jednak rozmiar noszę ten sam!
Jeszcze raz, dziękuję Forumowiczkom Syrenkom, które służyły mi wsparciem, dobrą radą, pocieszeniem, odpisywaniem na moje pytania... bo to wszystko było mi potrzebne i duuuużo mi dało takiego pozytywnego nastawienia:).
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Was wszystkie!:)