Dziękuję za powitanie
Miło jest się do kogoś odezwać, bo w domu to za bardzo nie mam z kim pogadać.
Mamy już nie mam -miała raka, wprawdzie nie sprawy kobiece, ale strach jest, więc dlatego jak lekarz tylko wspomniał, że są dwie możliwości: leczenie mięśniaków farmakologiczne lub operacja - od razu się wyrwałam - to ja poproszę to drugie
. Położna trochę się zdziwiła, że taka młoda i chce się pozbyć możliwości posiadania dzieci, ale jedną córę już mam - 12 letnia pannica, przez tyle lat nie zaszłam, więc na co czekać? Aż urodzę jako 50-latka i zejdę z powodu nowotworu nie odchowawszy dziecka? Dzięki - mam dla kogo żyć - córcia
, mąż. Właśnie, mężowi ciężko, trochę przeraził się zakresem operacji, myślał, że tylko usunę mięśniaki i już (tak jak w styczniu ub. roku) a ja taki numer mu wywinęłam. Ale lekarz, który robił mi abrazję, stwierdził że dobrze robię - macica "nie wygląda ładnie". Moja szwagierka jest pielęgniarką, ale jak jej powiedziałam, że usuwam, to strzeliła focha. Ona jest zdania, że jak jest co leczyć to trzeba leczyć. Więc leczę - KOMPLEKSOWO.
Więc tak trochę nie mam się przed kim wygadać, a gadać lubię
Będę więc tu zaglądać - chyba także w hospitalu.
A gojenia rany się boję, bo mam cukrzycę - słodka dziewczyna jestem.
Pozdrawiam wszystkie Syrenki.