Wiecie zapewne, że w zeszły poniedziałek się pokomplikowało, gdyż lekarz, który miał mnie operować złamał obojczyk i nie bardzo wiedzieli, jak i co poplanować. We wtorek rano, jak jechałam do pracy telefon ze szpitala, czy mogę przyjechać, operacja w środę. Oczywiście już się nie zastanawiałam kto i jak, tylko się zgodziłam. Szybka zwrotka do domu, szybkie pakowanie, męża nie było, córka u babci. Najtrudniej było mi się z nią pożegnać, ale to twarda sztuka i była podporą dla mnie, a nie ja dla niej.
Pojechałam do Kielc. Przyjeli mnie na oddział, od razu dieta i 2 litry paskudnego płynu na przeczyszczenie jelit. Poszło jakoś. Badanie USG. Jeszcze się zastanawiali nad jajnikami, zostawić czy nie. Powiedziałam, żeby decyzję podjęli na stole, jak tylko coś będzie nie tak mają ciąć wszystko. Byłam zaplanowana jako 4 w kolejce. W środę dalej ścisła dieta, zero picia, gorąco jak w piecu, więc podłączyli kroplówkę, żebym się nie odwodniła. Ból głowy z głodu, gorąca. Wyczekałam się do 18.00. Dopiero wtedy wzięli mnie na salę. Operacja trwała około 2 godziny i potem 2 godziny na sali wybudzeniowej. O 22.00 byłam z powrotem na sali. Udało się usunąć laparoskopowo, mam 3 małe dziurki w brzuchu. Na początku bardzo bolało, w nocy lekkie mdłości. Ale w czwartek wieczorem już się z łóżka zwlekłam, umyłam przy umywalce, a w piątek sama pod prysznic poszłam. W sobotę po niewielkim nacisku na lekarza
wypisali do domu. Droga była trudna, na każdym dołku bolało i bardzo się zmęczyłam, ale byłam szczęśliwa, że już w domu. W niedzielę wyszłam na pierwszy mały spacer. Ranki goją się, mam nadzieję, że w środku też. Oczywiście cały czas boli, z każdym dniem coraz mniej. Na razie nie wiedzę plamień. Trzymam dietę, tylko niewielkie, lekkostrawne posiłki (kasza, ryż, chuda wędlina, pieczywo pszenne, chudy twarożek, chudy drób). Nie mam zaparć, tylko wzdęcia, wtedy mocno boli. Boli mnie także po bokach w brzuchu w okolicy jajników, taki ból zawsze miałam przy jajeczkowaniu.
Fizycznie więc coraz lepiej, psychika jednak siada. Mam jednak nadzieję, że jak zwiększę aktywność, to się poprawi.