cześć dziewczyny! <3
jestem już 3. dobę po operacji - w domu!
wszystko jest już OK, ale operacja laparoskopowa zaplanowana na 2 godziny trwała ponad 6 godzin - a potem jeszcze przedłużył się mój pobyt na sali pooperacyjnej, bo miałam problemy z ustabilizowaniem oddechu i saturacji - jak tylko zamykałam oczy, to "zapominałam" o oddychaniu, maszyny zaczynały pikać, a pielęgniarki krzyczały, że mam głęboko oddychać
W końcu po prawie 10 godzinach przypomniałam sobie, że jednak warto oddychać - wszystko się ustabilizowało i wypuścili mnie do mojego szpitalnego łóżka
Mięśniaków było w sumie 3 (największy 10 cm), niestety nie udało się uratować szyjki macicy, bo guzy były mocno wrośnięte, więc usunięto i trzon, i szyjkę i jajowody. Nie wiem czemu tak to długo trwało, straciłam też trochę krwi, ale jak zaczęłam pytać o szczegóły przebiegu operacji to surowa pani pielęgniarka powiedziała: "A po co pani to wiedzieć?". I chyba ma rację
Następnego dnia po operacji wyjęto mi cewnik i te buteleczki odprowadzające krew i juz wstałam, chodziłam po korytarzu. Mam w brzuchu w sumie 5 albo 6 dziur, niektóre trochę ciągną, ale ogólnie to nic mnie nie boli. Przez 2 doby po operacji dostawałam pyralginę i dexak, ale teraz już nic nie biorę przeciwbólowego, bo nie mam potrzeby. Wypróżniam się normanie, bez bólu i problemów. Dzięki wielkie za trzymanie kciuków! <3
No i proszę o przeniesienie mojego wątku do działu "PO OPERACJI"