jaga napisał(a):eli-50 napisał(a):Jaga jesteś ?
Jestem, Dziewczyny, jestem. Nie wiem, czy dlatego że jestem nowa, czy z jakiegoś powodu technicznego u mnie, ale nie widziałam Waszych odpowiedzi . Dziękuję, Anitko, Hug, Eli, Danka, za taki odzew . Już mi "jaśniej"
Mój polip był w obrębie trzonu. Natomiast co do genetyki i dziedziczenia w zakresie raka trzonu macicy, to nie mogę dopytać mamy, bo ona już nie żyje (zmarła z powodu powikłań pooperacyjnych po usunięciu raka jelita grubego). Pamiętam jednak, że rak trzonu u niej pojawił się po ok. 2 latach stosowania hormonów na skutki menopauzy. Wtedy hormonoterapia raczkowała, więc nikt nie robił szczegółowych badań.
Wyniki CA-125 (marker raka jajnika) do tej pory miałam prawidłowe, choć w tym roku nie robiłam.
Nastraszyłyście mnie trochę wpisami, że w środku najczęściej wygląda gorzej, niż wychodzi z łyżki . Z uwagi na rozbieżność między wynikiem z biopsji a wynikiem z pierwszego łyżeczkowania, zabieg miał być powtórzony na początku maja. No ale mieliśmy koronawirusa i przecież prawie cała służba zdrowia "zamknęła się" na pacjentów, a łyżeczkowania nie sposób przeprowadzić telefonicznie. Dodatkowo ja po pierwszej abrazji czułam się znakomicie - miesiączki wróciły do normy, a ja promieniałam fizycznie i psychicznie. Na szczęście z tyłu głowy coś mi gadało: "Idź do gina! Idź do gina!".
Lekarz, który przekazał mi treść wyniku z ostatniej abrazji, powiedział tylko tyle, że albo operacja (usunięcie macicy, zostawienie przydatków), albo leczenie wysokimi dawkami gestagenów. Tak powiedział, jednak on nie wiedział o moim obciążeniu dziedzicznym/genetycznym. A uważam, że to czynnik kluczowy w podejmowaniu decyzji o formie leczenia i zakresie ewentualnej operacji. Wizytę u mojego gina mam w najbliższy wtorek. (na razie byłam z nim w kontakcie smsowym). W smsie gin napisał mi, że o szczegółach porozmawiamy podczas wizyty, ale jeśli ustalimy operację, to najszybciej jak się da.
Na szczęście przed wizytą znalazłam Was i temat zaczyna mi się rozjaśniać. Jesteście SUPER! Hormonów nie chcę, bo to rzeczywiście może tylko zapaćkać całą sprawę, a dodatkowo rozregulować mój organizm. Myślałam jedynie o HTZ, jeśli zdecydowałabym się na usunięcie jajników, ale po lekturze Waszych wpisów chyba też sobie odpuszczę.
Czyli jest możliwe, że rak u Twojej matki był hormonozależny wywołany HTZ, a to ma ogromne znaczenie! To musisz lekarzowi powiedzieć bo to zdecydowane przeciwwskazanie do terapii hormonami.
Zanim pójdziesz do lekarza zrób test ROMA - 4 dni i idź z tym wynikiem. Samo Ca-125 to mało lepiej zrobić razem z HE4 czyli ROMĘ.
Nad usunięciem jajników bym się bardzo zastanowiła, bo hormonów nie chcesz brać a skutki braku hormonów się jednak odczuwa - skoro Twoja matka brała hormony na skutki meno to szansa,
że Ty je będziesz odczuwać jest. Niedobory estrogenów rzutują na wiele elementów - kości, skóra, działanie mózgu, układ krwionośny, starzenie szeroko pojęte i choroby wieku starszego jak demencja czy Alzheimer,
dlatego warto to dobrze przemyśleć i zapytać lekarza mówiąc o przypadku Twojej matki.
Nie zrozumiałam czy ten polip został usunięty? Czy miałaś dwie abrazje bo piszesz, że ze względu na koronowirusa nie byłaś a potem o ostatniej abrazji?
Skoro lekarz planował powtórzenie łyżeczkowania to może zamiast niego lepsza byłaby histereskopia?
Generalnie w przypadku rozrostu złożonego atypowego endometrium określonego jako IV stopień, w wieku menopauzalnego i z obciążeniem genetycznym sugerowane rozwiązanie to operacja.