Rozrost złożony z atypią - histerektomia - Jaga

[monte]

A szrama od biodra do biodra 😏

[Anita71]

Poprzeczne tak się ciągnie od biodra do biodra u mnie też było duże cięcie, mimo, że szycie kosmetyczne. A ja w dużych gaciach chodziłam luźnych ale pilnowałam wietrzenia i pielęgnacji octeniseptem i wychwalanym szarym mydłem. Nic innego na ranę nie stosowałam. Jeżeli chodzi o wygląd cięcia na zewnątrz to wygląda pięknie, ale trzeba się wpatrzyc żeby zobaczyć bo jest pod "fałdką" a już mniejsza o większe, jakiej wielkości jest ta fałdka

[hugnonot]

wszystkie macie poprzeczne, pionowa, przynajmniej moja wygląda za przeproszeniem jak czerwony mięsny rozporek

[jaga]

Ja do chodzenia majtki muszę mieć, bo bez nich koszulka dotyka brzucha, przesuwa sie podczas chodzenia i to mnie drażni. W ogóle nie lubię (nie tylko po operacji), gdy coś łaskocze mnie po brzuchu.

A'propos chodzenia to dziś byłam na pierwszym osiedlowym spacerku rekreacyjnym . 700-800 metrów pyknęło jak nic . Mąż był ze mnie dumny . Ja z siebie też!

Natomiast a'propos brzucha, to jak długo on będzie drętwy? Z tego powodu to ja go nawet tak pieczołowicie przygotowanym szarym mydłem w płynie nie myję, bo mam "dotykowe opory", przed dotknięciem go własną ręką

[hugnonot]

Ja do chodzenia majtki muszę mieć, bo bez nich koszulka dotyka brzucha, przesuwa sie podczas chodzenia i to mnie drażni. W ogóle nie lubię (nie tylko po operacji), gdy coś łaskocze mnie po brzuchu.

A'propos chodzenia to dziś byłam na pierwszym osiedlowym spacerku rekreacyjnym . 700-800 metrów pyknęło jak nic . Mąż był ze mnie dumny . Ja z siebie też!

Natomiast a'propos brzucha, to jak długo on będzie drętwy? Z tego powodu to ja go nawet tak pieczołowicie przygotowanym szarym mydłem w płynie nie myję, bo mam "dotykowe opory", przed dotknięciem go własną ręką

szorty piżamowe polecam o rozmiar za duże albo męskie

[Anita71]

Jaga no chyba Cię nie pociesze do dziś miejscami mam powłoki brzuszne drętwe i chyba tak pozostanie. Po operacji były bardzo czułe na dotyk sprawiały wrażenie poparzonych, teraz pozostały właśnie takie drętwe miejsca, coś jakby bez czucia.

[monte]

Oj tak...są dni że nawet nie czuje depilacji obok blizny...drętwoza 😏

[jaga]

Dziewczyny, piszę dziś z zupełnie innej beczki, ale kto mi doradzi lepiej, jeśli nie Wy
Pokrótce nakreślę temat: otóż jeszcze przed odebraniem wyniku hist-pat z łyżeczkowania zaczęłam sobie załatwiać w pracy kurs, na którym mi zależało i nadal zależy. Kurs ma być finansowany ze środków publicznych, więc było sto milionów obwarowań, wniosków itp. Złożyłam wniosek, a następnego dnia dowiedziałam się o wyniku z histopatologii, po czym była szybka akcja - operacja . A wniosek leżał już sobie w urzędowej kwarantannie, a potem był rozpatrywany. I wczoraj dowiedziałam się, że są w nim "kosmetyczne" błędy, które wymagają poprawy. I teraz...
- po pierwsze (mniej istotne) - jak mam to wszystko popoprawiać, skoro jestem na L4, jazda samochodem mi nie służy, a urząd chce osobistego dostarczenia poprawek. Ale dobra, w tym względzie może dogadałabym się z urzędniczkami na możliwość przesłania korekt e-mailem (no chyba że ZUS w jakiś sposób dowie się to takowej mojej emailowej aktywności zawodowej i odbierze mi zasiłek chorobowy...)
- i po drugie - znacznie bardziej mnie nurtujące i tutaj chcę prosić Was o podpowiedzi - kurs miałby się rozpocząć 28 października i zajęcia odbywałyby się raz w tygodniu aż do lutego. Musiałabym na nie jeździć komunikacją miejską - sam przejazd 15-20 minut + dojście do/z przystanku. Same zajęcia trwałyby 6 godzin z kilkoma krótkimi przerwami (pewnie co 1,5 godziny). Cały czas ( z wyj. przerw) to byłaby pozycja SIEDZĄCA. No i mam zagwozdkę: operację miałam 7 września, więc do 28 października jeszcze trochę czasu, ale zastanawiam się i martwię jednocześnie, czy dam radę jeździć na te zajęcia i siedzieć tam 6 godzin?? Teraz jeszcze źle mi się siedzi. Czy może jednak odpuścić ten kurs (??)

[monte]

Kurcze dosc wczesnie...

[olikkk]

Kurcze trochę niefajnie trafiło w czasie
Po pierwsze to trzeba się dowiedzieć w ZUSie jak to się ma do tego, że prawdopodobnie będziesz jeszcze na chorobowym jak zacznie się kurs ...
Po drugie fizycznie możesz się dać rady ...

Czy to jest kurs jednorazowy, czy jest szansa że za jakiś czas się powtórzy i będziesz mogła go zaliczyć w innym terminie ?
To najpierw musisz ustalić zanim podejmiesz dalsze decyzje ...

[jaga]

Kurcze trochę niefajnie trafiło w czasie
Po pierwsze to trzeba się dowiedzieć w ZUSie jak to się ma do tego, że prawdopodobnie będziesz jeszcze na chorobowym jak zacznie się kurs ...
Po drugie fizycznie możesz się dać rady ...

Czy to jest kurs jednorazowy, czy jest szansa że za jakiś czas się powtórzy i będziesz mogła go zaliczyć w innym terminie ?
To najpierw musisz ustalić zanim podejmiesz dalsze decyzje ...

Kurs jest, niestety, jednorazowy. I właśnie najbardziej dręczy mnie to, czy dam radę wysiedzieć 6 godzin - właściwie tylko to mnie dręczy w związku z tematem tego kursu . Do kursu jeszcze ponad miesiąc, a ja - 2 tygodnie po operacji - bezproblemowo chodzę na ponad 2-kilometrowe spacery... No ale siedzenie, póki co, daje w kość .

Natomiast co do ZUSu, to po szpitalnym L4 nie chcę już brać dalszego chorobowego, więc odpadną mi wszelkie "wąty" ZUSu, że będąc na zasiłku, wykonuję cokolwiek związanego z pracą zawodową. A że w pracy mam niedużo pracy, to ogarnę ją zdalnie z łóżeczka - tak się dogadałam z szefem. Dalsze L4 strasznie by w tym bruździło.

[olikkk]

Doczytałam jeszcze raz ....
Znaczy że kurs będzie raz w tygodniu 6 godz
To już jakiś plus
Skoro nie planujesz być w tym czasie na zwolnieniu, to kolejny problem się rozwiązuje
Do kursu jeszcze miesiąc, a że jak widzę radzisz sobie całkiem nieźle z rekonwalescencją, to podejrzewam, że za miesiąc będziesz już nieźle śmigać
Jeśli to kurs jednorazowy a bardzo Ci na nim zależy, to może jednak podejmij kroki, żeby się do niego przygotowywać, ale to jest moje zdanie
Gdybyś zrezygnowała, a po miesiącu się okaże że jesteś w dobrej kondycji i żałujesz że odpuściłaś, miałabyś do samej siebie ogromny żal ....
Myślę że warto spróbować, a jak nie dasz rady to trudno , zrobisz jednak wszystko co mogłaś, żeby do kursu się przygotować

[jaga]

Myślę że warto spróbować, a jak nie dasz rady to trudno , zrobisz jednak wszystko co mogłaś, żeby do kursu się przygotować

Oliczku Kochana, Ty to potrafisz rozjaśnić świat

[olikkk]

[eli-50]

Jaga raz na tydzień to może dałabyś radę wytrzymać . Ale trzeba jeszcze brać pod uwagę obniżoną odporność organizmu po operacji i czas pandemii ...

[olikkk]

A może się okazać że z racji kovidu zrobią kurs zdalnie

[hugnonot]

Dziewczyny, piszę dziś z zupełnie innej beczki, ale kto mi doradzi lepiej, jeśli nie Wy
Pokrótce nakreślę temat: otóż jeszcze przed odebraniem wyniku hist-pat z łyżeczkowania zaczęłam sobie załatwiać w pracy kurs, na którym mi zależało i nadal zależy. Kurs ma być finansowany ze środków publicznych, więc było sto milionów obwarowań, wniosków itp. Złożyłam wniosek, a następnego dnia dowiedziałam się o wyniku z histopatologii, po czym była szybka akcja - operacja . A wniosek leżał już sobie w urzędowej kwarantannie, a potem był rozpatrywany. I wczoraj dowiedziałam się, że są w nim "kosmetyczne" błędy, które wymagają poprawy. I teraz...
- po pierwsze (mniej istotne) - jak mam to wszystko popoprawiać, skoro jestem na L4, jazda samochodem mi nie służy, a urząd chce osobistego dostarczenia poprawek. Ale dobra, w tym względzie może dogadałabym się z urzędniczkami na możliwość przesłania korekt e-mailem (no chyba że ZUS w jakiś sposób dowie się to takowej mojej emailowej aktywności zawodowej i odbierze mi zasiłek chorobowy...)
- i po drugie - znacznie bardziej mnie nurtujące i tutaj chcę prosić Was o podpowiedzi - kurs miałby się rozpocząć 28 października i zajęcia odbywałyby się raz w tygodniu aż do lutego. Musiałabym na nie jeździć komunikacją miejską - sam przejazd 15-20 minut + dojście do/z przystanku. Same zajęcia trwałyby 6 godzin z kilkoma krótkimi przerwami (pewnie co 1,5 godziny). Cały czas ( z wyj. przerw) to byłaby pozycja SIEDZĄCA. No i mam zagwozdkę: operację miałam 7 września, więc do 28 października jeszcze trochę czasu, ale zastanawiam się i martwię jednocześnie, czy dam radę jeździć na te zajęcia i siedzieć tam 6 godzin?? Teraz jeszcze źle mi się siedzi. Czy może jednak odpuścić ten kurs (??)

Zapytałabym czy będzie druga tura i możliwość zrobienia w II rzucie.

[jaga]

Zapytałabym czy będzie druga tura i możliwość zrobienia w II rzucie.

Nie ma replay'u. Albo biorę udział teraz, albo wcale.

[Stynka]

Jaga, jesli raz na tydzien to dasz rade! Moje obawy to dojazdy.
Może bedzie choć część zdalnie?

[hugnonot]

Zapytałabym czy będzie druga tura i możliwość zrobienia w II rzucie.

Nie ma replay'u. Albo biorę udział teraz, albo wcale.

Pytanie na ile to uczestnictwo w kursie jest dla Ciebie ważne.
Jeśli bardzo Ci zależy to zapytałabym czy można zrezygnować po 1 zajęciach gdybyś nie dała rady ze wzgl. zdrowotnych czyli z przyczyn od Ciebie niezależnych.