Forum nie zastępuje lekarza. Nie traktuj rad jako diagnozy.
olikkk napisał(a):Ja wolę sugerować się doświadczeniem Syrenek niż tym co można wyczytać w naukowych opracowaniach, choć z tyłu głowy warto mieć jedno i drugie.
jaga napisał(a):Lista Hug jest bardzo pokaźna (mój doktor - przypomnę - zwolennik pozostawienia jajników nawet 1/3 z tego nie wymienił), jednak myślę, że doskwieralność skutków z listy w znacznym stopniu jesteśmy w stanie zniwelować stylem życia i odżywiania. Własne jajniki też kiedyś idą na emeryturę i skutki uboczne mogą wystąpić dokładnie takie same, co po usunięciu chirurgicznym.
I ja nie pytałam o możliwe skutki uboczne przedwczesnej menopauzy, jakie wymienia medycyna, lecz o skutki uboczne, których doświadczacie Wy - tutejsze Syrenki z krwi i kości .
Anita71 napisał(a):Jaga dzis rano przypomniałam sobie jeszcze tylko o jednym i to mam nawet wpisane na wyniku cytologii ze mam atrofie pochwy ja to odczuwam suchoscia i jakby raz na jakiś czas dziwnym odczuciem swędzenia ale nie wymaga to drapania dlatego mowie ze to dziwne odczucie. No trochę siada pamięć tez w dziwny sposób i jakby mnie rzeczy ogarnia moj mozg to tak pristo opisane po Syrenkowemu Hugus prosze przepraszam ze prosze ale czy możesz napisac ile masz lat. Bo moze te pewne objawy i tak by zaczely sie przytrafiac co? Bo rozumiem ze hormony doustne bierzesz?
jaga napisał(a):Hug, a czy w międzyczasie nie ugryzł się jakiś kleszcz? Bo te wszystkie niedogodności po usunięciu jajników razem wzięte u jednej osoby to jakaś masakra . Współczuję
hugnonot napisał(a):jaga napisał(a):Hug, a czy w międzyczasie nie ugryzł się jakiś kleszcz? Bo te wszystkie niedogodności po usunięciu jajników razem wzięte u jednej osoby to jakaś masakra . Współczuję
ugryzł jakiś miesiąc a może dwa temu ale to nie zmieniło kompletnie nic problemy nie pojawiły się teraz, przed wycinankami ja byłam praktycznie zdrowa
w każdym na podstawie swoich doświadczeń i tego co wiem doradzam zawsze żeby przemyśleć dokładnie za i przeciw bo to decyzje na całe życie
jaga napisał(a):hugnonot napisał(a):jaga napisał(a):Hug, a czy w międzyczasie nie ugryzł się jakiś kleszcz? Bo te wszystkie niedogodności po usunięciu jajników razem wzięte u jednej osoby to jakaś masakra . Współczuję
ugryzł jakiś miesiąc a może dwa temu ale to nie zmieniło kompletnie nic problemy nie pojawiły się teraz, przed wycinankami ja byłam praktycznie zdrowa
w każdym na podstawie swoich doświadczeń i tego co wiem doradzam zawsze żeby przemyśleć dokładnie za i przeciw bo to decyzje na całe życie
Piszesz też o niewydolnej tarczycy - może to ona była "pierwsza", choć może niezdiagnozowana wcześniej i to ona tak bruździ w Twoim organizmie?
hugnonot napisał(a):...w każdym na podstawie swoich doświadczeń i tego co wiem doradzam zawsze żeby przemyśleć dokładnie za i przeciw bo to decyzje na całe życie
jaga napisał(a):Znam termin operacji - 7 września. No chyba, że coś się przesunie w szpitalnym grafiku (bo zostałam "upchnięta" na ten poniedziałkowy termin), to i mnie przesuną o 2-3 dni. Jeśli 7.09 pozostanie w mocy, to 6 września o 14-ej mam zgłosić się na oddział na czczo (dostałam pozwolenie na lekkie śniadanko ok. 7-ej rano ). Badania laboratoryjne, kwalifikacja do zabiegu i nazajutrz pod nóż . Doktor ciągle przekonuje do pozostawienia jajników... Gdy powiedziałam, że jednak pozostaję przy decyzji o usuwaniu wszystkiego, był jakby lekko urażony. No trudno... Dla niego reoperowanie kobiet z powodu torbieli na pozostawionych jajnikach to chleb powszedni, natomiast dla mnie - nie. Jako że teraz mam na jednym jajniku torbiel, to też znak, że mam skłonności do tworzenia się takowych. Tym bardziej że po usunięciu macicy z jajowodami jajeczka byłyby uwalniane "w eter jamy brzusznej", więc o torbiele naprawdę nie będzie trudno... - tak to sobie na babski rozum wytłumaczyłam .
Wiecie co? Rozśmieszyło mnie zalecenie (a może zezłościło? , jednak wolę uważać, że rozśmieszyło ), żebym poszła do internisty na konsultację przed zabiegiem. Kurcze, moja przychodnia nadal wystraszona "pandemią" i jak tu "się wbić" na konsultacje internistyczną? Czy w szpitalu klinicznym nie mają internistów ? Współczuję osobom, które borykają się z różnymi schorzeniami (np. nadciśnienie) i rzeczywiście wymagają takiej konsultacji. Ja na szczęście internistycznie jestem zdrowa, więc doktor sam "skonsultował" mnie przez telefon : Ma pani nadciśnienie? Ma pani cukrzycę? Przyjmuje pani jakieś leki na stałe? Na tym koniec konsultacji.
=======
Oliczku, czy w kwestiach porządkowych mam tutaj zostać, czy przenieść się do swojego pokoiku w dziale operacyjnym?
Powrót do Przygotowały się z naszą pomocą
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości