Belli, to rzeczywiście jak w kołchozie. Teraz śmiać mi się chce. Wtedy mimo zdumienia, cieszylam się, że udało mi się wypróżnić i jelita będą czyste. Położna to stara wypalona cwana baba, nie mogłam potem na nią patrzeć. Już zapominam...
Te położne czasami w ogóle nie mają empatii aż dziw że kobiety i na takim stanowisku... Ja parę lat temu miałam usunięta na cito ciążę pozamaciczną (dla mnie upragnione dziecko). Po trzech dniach od krwotoku wewnętrznego,operacji i przetoczeniach sunelam przy ścianie na korytarzu poraz pierwszy do łazienki.. A oddziałowa w towarzystwie innych pielęgniarek rubasznie się zaśmiała na mój widok i na cały korytarz powiedziała słowa których nigdy nie zapomnę:" trzeba se było nie robić ciąży na boku!" ( Ciąża była ulokowana w jajniku, drugie znacznie to obraza dla mnie i mojego męża).
Dziękuję Dziewczyny. Wtedy też znalazła się dobra dusza. Oczywiście w tej bezsilności rozpłakałam się na tym korytarzu i jedna z pielęgniarek wzięła mnie pod rękę najpierw zaprowadziła do toalety, potem odprowadziła do sali położyła do łóżka i usiadła przy mnie aż się uspokoiłam. Głaskała po ręku i mówiła żeby się nie przejmować. Byłam wtedy sama na sali a na oddział nie wpuszczano nikogo nawet z najbliższej rodziny bo grypa ptasia czy świńska była. Z tego też względu tak łatwo zrezygnowałam teraz z operacji w tym szpitalu. Ta pani dalej jest oddziałową.
Szkoda słów na osobę, która zachowała się jak prostaczka...aż dziw, że nie znalazła się osoba która zwróciła by uwagę jak niestosowne to było zachowanie.... Ładny przykład dla pielęgniarek . Oczywiście bardzo Ci współczuję takich przeżyć.... Przytulam Cię kochana oby nigdy nam się coś równie podłego nie przytrafiło
To takie zadry co siedzą w człowieku, niby wiadomo, że nie ma się czym przejmować ale boli to, że osoby które powinny rzeczywiście służyć wsparciem są wrogami i to najczęściej kobieta kobiecie wilkiem. Dlatego podoba mi się podejście tego forum, że mamy sobie słownie dogadzać i słodzić oraz kadzić Każda z nas coś przeszła w życiu, niekrótkim już a jeszcze coś nas tu tarmosi i trzeba znieść bo wyjścia nie ma.
cześć Marzenko.. przeczytałam teraz u Aneczka15, że różnie u Ciebie...nie myśl o pustce, mamy takie bogate wnętrza, pomimo że już niekompletne... z tym gojeniem też na spokojnie, każda w swoim tempie, do tego jest lato, gorąco..
pozdrawiam serdecznie głowa do góry, świat jest taki piękny
Marzenka, poczytałam co U Ciebie:) Mimo, że sama dochodzisz pomału do zdrówka i nieobce Ci są problemy, wspierasz inne duszyczki, to piękne Ja popisalam troszkę u KaTki dzisiaj:) Pozdrowionka i buziaczki
Przytulam wszystkie Syrenki powoli odzyskujące sprawność fizyczną Tak czytam o Waszych doświadczeniach pustki w brzuchu Ja tego nigdy nie doświadczałam
Dziękuję za to, że jesteście Dzielmy się naszymi przeżyciami, bo wtedy możemy uznać nasze problemy w dochodzeniu do zdrowia za coś normalnego, co trzeba po prostu przetrwać i już. Przed nami jeszcze dużo pięknych chwil i dla nich warto walczyć...Tego musimy się trzymać.Buziaczki dla wszystkich dzielnych Dziewczynek.