cześć Marzenko
tak zapracowana, zajęcia ze studentami, badania naukowe, jest co robić, ale to dobrze.. syn wyjechał na studia i powiało pustką w domu..
dzięki temu, że pracy dużo nie mam za dużo czasu na rozmyślanie...
Blizna
hmmm, trudno mi powiedzieć czy to zasługa plastrów, czy najzwyklej upływu czasu...
blizna w wyższych partiach zupełnie miękka, mam na myśli skórę, zwiększając ucisk wyczuwam zgrubienie w głębszych partiach powłok
w okolicy spojenia łonowego, miejscami tak samo jak wyżej miejscami czuje twardość
jeśli chodzi o kolor, róż, zdecydowanie jaśniejszy niż na początku.. mam takie miejsca na całej długości, że kiedy na siebie patrzę to stwierdzam że jest b.dobrze, ale są też takie, gdzie chyba już tak zostanie.. te rozpuszczalne szwy to chyba jednak średni pomysł.. dla nich wygoda, bo nie trzeba ściągać, ale one jakoś muszą sie rozpuścić generując tym samym miejscowy stan zapalny, i to on jest zapewne przyczyną, poszerzenia blizny w niektórych miejscach, w jednym nawet miałam treść ropną i te miejsca nie wyglądają dobrze...i już nie będą...
ale jak pisałam wcześniej oswoiłam się, to część mnie, zachwytu nie wzbudza, wyższych uczuć również, ale nie jest źle
samopoczucie doskonałe...
włosy odrastają, mam całą masę niesfornego krótkiego meszku który nijak idzie okiełznać... ale urosną i to jest najważniejsze
A Ty Marzenko, jak u Ciebie?
pozdrawiam serdecznie wszystkie czytające