coś telefon płata mi figle od rana...
Marzenko bardzo mi przykro z powodu Twojej znajomej.. mam nadzieję, że wszystko przebiegnie pomyślnie..
ja też w delikatnym stresie o moją znajomą, to dziewczyna, która miała mieć operację w tym samym dniu co ja, była ostatnia w kolejce i niestety ze względu na długi czas mojej operacji została odesłana do domu, z informacją, że zabieg będzie miała w kolejny poniedziałek..
z racji mojego długiego pobytu na oddziale spotkałyśmy się ponownie w niedzielę. wtedy były żarty, że jej się udało że tym razem "katują" ją tylko jeden dzień płynną dietą (nie to co w zeszłym tygodniu, kiedy dzielnie pościłyśmy razem przez 3 dni), ja wyszłam w niedzielę wieczór ona w poniedziałek miała zabieg.. niby wszystko dobrze, zgodnie z planem..wyszła we środę, byłyśmy w kontakcie telefonicznym, skarżyła się na jelita i brzuch, ale patrząc na siebie uspokajałam że to normalne.. W piątek dostała temperatury, w sobotę wylądowała na SOR... jutro kolejna operacja (laparoskopowo), okazało się że ma przygięty/ zagięty moczowód, mocz z nerki nie może swobodnie odpływać...próbowali coś działać oddolnie przez cewkę, ale bez efektu...
u mnie...
dalej plamię, zwłaszcza po większej "aktywności" fizycznej
nadal się pocę w nocy, po kilka razy przebieranki
dalej mam problem z pęcherzem, brak władzy nad ciśnieniem - siadam na toalecie mocz spływa strumyczkiem a ja nasłuchuję czy koniec
dalej problem z dwójką...
po wczorajszej akcji postanowiłam odstawić olej tylko na wypadek kryzysu w skali światowej
przechodzę na domowe sposoby
moczę w wodzie śliwki, zaopatrzyłam się w siemię lniane, podgryzam owoce i staram się dużo pić.. oby pomogło
Po oleju efekty spektakularne, niestety po tej twardszej treści pokarmowej przychodzi na tę rzadszą część, ona jest dość żrąca, bo to treść z jelita cienkiego z enzymami, żółcią i właśnie chyba te wcześniej wymienione drażnią miejsce zespolenia (to moja teoria) objawia się to bardzo silnym piekącym bólem w dolnej części podbrzusza (jak nic to newralgiczne miejsce gdzie mnie szyli) wczoraj już tak się wystraszyłam tym bólem, że bałam się że coś puściło w środku, leżałam chyba z 2 godziny w pozycji embriona, przeszło, ale już do wieczora nie czułam się dobrze...
brzuch goi się dość dobrze, lepiej wygląda to moje cięcie pionowe niż miejsca szycia po laparoskopii
Psychicznie, hmmm, trochę dołuje mnie ta słabość... lekcja pokory dla mnie
pozdrawiam Was wszystkie, uściski dla każdej z osobna