witajcie
tak to już miesiąc.. ale zleciało..
chociaż pierwszy tydzień po zabiegu, ten szpitalny ciągnął się w nieskończoność, były chwile zwątpienia, że już nie będzie lepiej
ale dzięki Wam, tych ciepłych wpisów od Was pełnych pocieszenia i wsparcia udało się, jestem tu gdzie jestem
czuję się dobrze, oczywiście czuję pewne ograniczenia i sygnały jakie wysyła do mnie moje ciało, żadnego z nich nie ignoruję...
widzę "piętno" 20 cm szwu, który pozostanie ze mną do końca życia, to on ma ma mi przypominać, kiedy inne "przypominajki" odejdą w zapomnienie, że trzeba życie smakować i celebrować każdy dzień...
Fizjologia jeszcze nie na tip top, ale wierzę, że w tym wypadku czas działa na moją korzyść
Dziękuję, że Byłyście, Jesteście i Będziecie