vika45 napisał(a):Eter, to są najgorsze skutki laparoskopii: nadmuchanie gazem. Ja byłam cięta i na drugi dzień śmigałam a kobitka obok po laparo trzy dni wyła z bólu. Czuła się jakby ją czołg trzepnął
O to to, dokładnie tak się czuję. Ciągle jestem jeszcze na przeciwbólowych ale już tylko ibuprom na szczęście.
Dokadnie jakby czołg mnie trzepnął.
Ból w barkach nie do opisania, zwłaszcza przy każdej zmianie pozycji.
A co do tego bólu. W pierwszy dzień po zabiegu zostałam wezwana do zabiegowego na badanie. No i ordynator do mnie: proszę się położyć na fotelu
Hmmm
Patrzę z przerażeniem na fotel, na ordynatora i zastanawiam się czy on poważnie tak mówi?
Nie byłam w stanie położyć się na łóżku bez podpierania, sapania, płaczu a na fotelu tak bez niczego mam paść plecami w dół?
Najpierw go wyśmiałam (serio), potem zrobiłam karczemną awanturę, że absolutnie nie ma mowy, a ma koniec poryczałam się że nie wiedzieli jak mnie uspokajać.
No ale co Panią boli?
No plecy, oddychać nie mogę.
Droga pani ale to normalne!
Noż k.rwa (przepraszam) ale w głowie miałam dużo gorsze słowa. Co z tego, że to normalne? Wiem, ż mnie boli nie wymyśliłam sobie. Oddechu złapać nie mogę, boli jakby mnie coś od środka rozrywało.
Normalne.
Koniec końców ordynator pomógł mi się położyć a badanie i tak odbyło się przy moim ryku.
Tak. Tak to było.
Teraz się uśmiecham (śmiać się nie mogę bo brzuch boli) na wspomnienie ale wtedy do śmiechu mi nie było.
Ale!
Następnego dnia przed wypisem znowu badanie. Heh.
Na szczęście już było lepiej.
To co położy się pani dzisiaj?
Położę, a co!
I padłam jak kłoda na fotel
Trochę się pośmialiśmy z poprzedniego dnia z ordynatorem.
Dobrze, że ma chłop poczucie humoru