Strona 17 z 62

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 11:56
przez Rabenka72
Fajna ta Wasza sytuacja w tym wszystkim, dacie na pewno radę :-bd Ja póki co mam głowę jak balon ale wszelkie rady kopiuje, wklejam, wydrukuję - to co przed a potem zrobię po, żeby za dużo na raz nie było. %%- =((

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 14:25
przez Szklanka
Przypomnę, że przed szpitalem warto "przemeblowac" mieszkanie, żeby po operacji wszystkie potrzebne rzeczy i drobiazgi były w zasięgu ręki. Żeby nie trzeba było się schylać lub wyciągać ręce wysoko.

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 16:05
przez Aneczka15
%%- Operacja we wtorek. Dzwoniła położna, brak w poniedz jednego lekarza. Dlatego w poniedziałek dopiero jadę do szpitala, a we wtorek tną. Mam nadzieję, że nie bedzie już więcej niespodzianek.

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 16:06
przez Aneczka15
Szklaneczko, będę niecnie wykorzystywała bliskich :)

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 16:16
przez olikkk
No masz ... Jednak nie będzie dwóch operacji w tym samym dniu ...
Ale jeden dzień to nie tak dużo ;)
Niedzielę spędzisz w domciu :-bd

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 16:48
przez Szklanka
Aneczko a najlepiej wyglądają większe zakupy :D Ty masz palca wskazującego a rodzinka popyla po sklepie. A potem z auta do domu mąż objuczony jak dziki osioł, córka też dźwiga siaty, a ja symbolicznie papier toaletowy pod pachą bo lekki :D

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 16:50
przez Aneczka15
:kolobok_dance3:

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 17:10
przez KaTkA
Szklanko, muszę przyznać, że wizualizacja przedstawiona po mistrzowsku

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 18:22
przez Anita71
Aneczko przykro mi :( dodatkowe nerwy o jeden dzień dłużej! @};-

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 18:54
przez Aneczka15
Życie Anitko... Przynajmniej niedziela w domku po tej podróży do Katowic.

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 18:58
przez Anita71
Dobrze, że potrafisz znaleźć w tym coś optymistycznego! :)

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 19:42
przez KaSta
Aneczko :ymhug:

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 14 cze 2019, o 21:15
przez Stynka
Aneczko :)
Miłych chwil w stolicy Śląska :) Powodzenia dla syna!
Rady Szklanki trafne i do naśladowania :)

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 11:01
przez Aneczka15
:kolobok_girl_smile: No to Was trochę pozanudzam teraz:) O saunie pociągowej już wiecie. Uparowani, klejący i upoceni wysiedlismy na stacji docelowej. Była 20 ta. Potem taxi, bo nijak nie dojedziem nie znając wcale miasta. Wyhaczyłam z internetu tanią firmę. Bo inaczej zapłaciłabym podwójnie. Bo kroją obcych. Jedziemy na jakieś zadupie, taryfiarz nie może znaleźć. Dobra, jesteśmy. To 8km od dworca. Hostel rezerwowałam on line. Nie musiały być extra warunki, ale wiecie , żeby czysto bylo. 30 zl od osoby. Tanio, z tv w pokoju , dostępem do wc i łazienki i kuchni. Na zdjęciach ok. Jak w akademiku. No więc idziemy z tej taryfy. Wita nas starsza pani skrzeczącym głosem starej palaczki, ale włos w 3 kolorach tęczy. Jakaś popeerelowska rudera. No dobra, może pokój ok... Wchodzimy, a w naszym pokoju facet do połowy rozebrany, bo gorąco, tv włączony. Baba przeprasza, wywala faceta z pokoju, i mowi, "dobrze, że że się nie zdążył położyć, bo znowu pościel musiałabym zmieniać"... Facet wyszedl, zabrala jego rzeczy, z lodówki też i kazała mu iść do innego pokoju. A w ogóle, to budynek ów zamieszkiwali robotnicy z Ukrainy. Wszyscy łazili tam półnago, bo upał. Rządzili w kuchni, łazience, wc. I wśród tego zamieszania my... Baba wzięła od nas 50zl za 2 os. No dobra, myślę, przepękamy jakoś tę noc, jest prawie 21 sza, nie możemy zostać bez noclegu.Pościel niby zmieniona. Ale łóżka chyba z lat 70 tych, jakieś paskudne materace, wokół unosi się zapach stęchlizny, powietrze stoi w miejscu, okno można otworzyć, ale nie ma przewiewu, bo na budynku wisi jakaś płachta z reklamą czy czymś takim. Syn już nic nie mówi, ale widzę, że w oczach rozpacz. My takie cywilizowane ludzie, a tu zonk. Nie jestem wymagająca, ale zwyczajnie brzydzę się takich miejsc. Jak tu się załatwić, wykąpać czy zrobić posiłek? Nic nie mówimy , zwyczajnie nas zatkało. Ja nie jestem roszczeniowym pyskaczem, a poza
tym, byliśmy na zadupiu w nocy, bez samochodu. Dobra, idziemy szukać tej szkoły policji. Znaleźliśmy, ponad 20 min intensywnego marszu. Ulica niby miała być spora, ale nie była, za to długa, jak Piotrkowska w Łodzi. Wracamy, robimy małe zakupy w takich śmiesznych 24h sklepach. Ludzie jacyś dziwni. Jakby się czas zatrzymał w latach 80 tych. Pijaczki sobie łaziły... Idziemy do mikrokopijnej Pizza Hut. W srodku w kuchni jakąś dziewczyna , strzela tackami, nosi jakieś pudła, nie zwraca na nas uwagi. Wypatrzylismy jakąś sałatkę w menu. Nikt nie wylazi z tego zaplecza... Mogliśmy wynieść krzesła i stoliki, nawet by chyba nie zauważyła. Odechciało nam się jeść. Wracamy do PRL u z ukraińskimi robotnikami. Ale patrzymy, jakies 100m dalej stoi coś, co na hotelik wygląda. Godzina 22:15, ciemno. Wchodzimy, "Hurra, jest recepcja"! Mówię do miłej pani"Czy znajdzie się dla nas jakiś pokój? Bo my nie bardzo mamy gdzie spać. "Tak, pani się usmiecha:) Jest apartament, dwójka, z łazienką i aneksem kuchennym. 160 zł. Syn mówi" Bierzemy! "Jest nadzieja na godne spanie, prysznic, jedzenie samodzielnie przyrządzone, ale świeże i ciepłe. Lecimy na zakupy znowu, bo jajka na jajecznicę trza kupić. I tak też zrobilismy. Potem poszliśmy do PRL u po nasze rzeczy, i wreszcie mogliśmy odpocząć. Warunki cudowne. Czyściutko, pachnąco. Prysznic, kolacja, chwila rozmowy i można się było rzucić w świeże bety bez obawy, że może coś na uchla i nie mówię tu o komarach. Rano pyszne śniadanko, znowu prysznic i poszedł syn na egzamin. Ja zostałam w hallu hotelu, bo tu mogę spokojnie siedzieć i czekać i pisać do Was, bo za gorąco na wałęsanie się. Jedynie potem na loda pójdę, widziałam fajną cukierenkę, może i kawkę walnę małą. Trzymam kciuki za syna. Żeby te nasze perypetie chociaż zaowocowały zdaniem tego egzaminu, bo inaczej zwyczajna lipa będzie. A podróż powrotna? Nie wiem, ani na jaki pociąg pójdziemy, ani o ktorej do domu dotrzemy... Nigdy więcej mając samochód, nie damy się tak wpuścić. Mój mąż... "Co bedziecie na paliwo wydawać, na A4 remonty, pojedziecie wygodnie pociągiem". Efekt, jak wyżej pisałam, plus pęcherze na stopach po wczorajszym łażeniu. Jednak ta niedziela w domu jest mi potrzebna, Najwyższy chyba o tym pomyślał. Tymczasem kończę ten elaborat, dam znać, czy syn zdał.... I nigdy wiecej PRLu!

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 14:28
przez Rabenka72
No patrz, że też musiałaś jeszcze takich perypetii naprzeżywać przed szpitalem. Ja odkąd mam auto nie daję się nabrać na tzw. luksusy podróży zbiorkomami. A auto to auto, zawsze gdzieś w razie można podjechać. A tak, tu pociąg, tu autobus, tu taxi i na koniec się okaże, że jednak koszty porównywalne, a komfort to rzecz ważna.

Trzymam kciuki za syna :-bd %%-

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 15:21
przez Aneczka15
Zdał Kochane!!! Masz rację Rabenko:) Nie damy się wiecej nabrać. Tylko ja, jak to matka, drżę zawsze, żeby dojechał bezpiecznie do celu. Ale chyba tam na górze wszyscy mamy napisane, kiedy będzie nasz czas.

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 16:03
przez Anita71
Ten PRL to mi normalnie przed oczami stanął, jakbym tam z Wami była =)) =)) Ale dobrze że zakończyło się optymistycznie i z efektem zdanego sprawnościowego! :-bd

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 16:39
przez Marzena17
Aneczko, ja też wierzę, że Ktoś w górze nad nami czuwa. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Gratulacje dla syna. Odpoczywaj w domku, a w poniedziałek do boju. :kolobok_heart: %%-

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 16:45
przez Aneczka15
=))

Re: I mnie dopadło... Aneczka15

PostNapisane: 15 cze 2019, o 16:47
przez Marzena17
Mój synek dzień przed szpitalem zdał maturę z j.polskiego- ustny na 100%, a córeczka zaliczyła licencjat w Anglii na najwyższą ocenę. To moja operacja też poszła super i pięknie się goję. Świetne rokowania dla Ciebie. Dzieci torują nam drogę. :x