Witaj Monisiu, przeczytałam Twój wpis w autobusie i aż mnie poderwało. Ja dostałam skierowanie na madalińskiego od mojego lekarza (trudno mówić "mój" byłam u niego raptem 4 razy). Moim problemem są bardzo obfite miesiączki i anemia wtórna (hg ok 8 a żelazo 13 -norma od 45 do 150), ferrytyna i kwas foliowy też grubo poniżej normy. Mam też mięśniaki - małe, właśnie podsurowicówkowe które ponoć nie mają wpływu na krwawienie, nikt nie może sobie z tym poradzić bo niby wszystko jest w porządku a ze mnie wylewają się hektolitry krwi. I ten lekarz, ponieważ skrzywiłam się na propozycję założenia wkładki-Mireny, całkiem poważnie zaproponował usunięcie macicy. No cóż, trochę mnie wbiło, ale ponieważ mam te swoje prawie pół wieku na karku, a 4 lata temu też był taki pomysł, więc specjalnie się nie opierałam. Skierował mnie na madalińskiego bo tam ordynatorem jest jego kolega - okej, tylko jak tam poszłam (oczywiście na ordynatora nie trafiłam, odesłały mnie na dół, na kwalifikację) - to lekarz (taki chudy z "kudłatymi" włosami), skrzywił się że nie, że nie ma powodu, że może co innego w końcu powiedział - okej ale najpierw łyżeczkowanie, zobaczymy co tam się dzieje -od 10 lipca do 29 sierpnia czekam (właśnie w ten czwartek idę). Ponieważ mnie nosiło, za długie to czekanie, poszłam prywatnie do tego ordynatora. A on mnie zbadał, zrobił usg i zalecił wkładkę Mirenę. A ja nie chcę. Idę na to łyżeczkowanie i jak się dowiedziałam że ty też w tym samym szpitalu to aż podskoczyłam. Nie będę więcej się rozpisywać bo już i tak za dużo się powtarzam, reszta w moim wątku, "czekam na decyzję w sprawie operacji", ale pliiis odezwij się do mnie