Ismenko to prawda, wysyp, chociaż dziś tak srednio było ale nie ma co narzekać, wiadro pełne! Zazwyczaj darujemy sobie maślaki bo one w sumie tylko do słoików i w zalewie, zbieraliśmy podgrzybki i zajączki
Na koniec jak już wracaliśmy natknęliśmy się na malusie maślaki i tych dosłownie na 2 małe słoiczki uzbieraliśmy, wcześniej już mąż był i zbierał, mam zamrożonych 5 pudełek litrowych z zupą grzybową, autorstwa małża bo ja srednio
gotuję. Dziś chodziliśmy od 8.15 do 11, ludzi pełno a grzybków mniej, ludzie pewnie w tygodniu jeżdżą. Chodzilibyśmy dłuzej ale jak pech to pech...obudziłam się rano z bolącymi plecami, coś mi wlazło pod łopatką, nie mogłam sie obrócić, wysmarowana Voltarenem jechałam. W sumie to był mój taki pierwszy dłuższy spacer i to po nierównym terenie od operacji, Przeżyłam jeszcze chcyba szok tlenowy i głowa mnie tak bolała. No i czuję troszkę po brzuchu, że ciut za dużo takiego łażenia. ale i tak było cudnie! Słoneczko, zieleń
Po grzybkach jeszcze na chwilę na działkę podjechaliśmy, pierwszy raz w tym roku byłam, aż wstyd. Na ale tak bywa czasami. A działka jest śliczna, mamy jabłonie, śliwy
Już byśmy chcieli się wynieść na dobre ale trzeba poczekać. 15 km za miasto a już jest pięknie
Z działki mamy dosłownie 5 minut do lasu
Ciszaaa. spokój
Praktycznie centrum Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego
Malownicze tereny plus jeziorko
Ściskam mocno