Witam ponownie
Wieści są takie - 10 lipca byłam na pierwszej konsultacji u urologa w związku z zastojem moczu w pęcherzu powodującym infekcje układu moczowego i jego poszerzenie. Urolog zaproponował mi cewnik na kilka miesięcy, a ponieważ wiem, że od cewnika również robią mi się infekcje, zapytałam o inne rozwiązanie, którym okazało się być samodzielne cewnikowanie 6 razy dziennie. Nie zdążyłam wykonać ani jednego, gdyż następnego dnia z gorączką 39,8 trafiłam na SOR - trzeba było się wykłócić o przyjęcie bez skierowania, bo z gorączką i dreszczami to się do przychodni idzie, a nie do szpitala. Lekarz dyżurny wcale nie chciał słuchać, że to może się dla mnie źle skończyć, ale w końcu kazał czekać na przyjęcie. Po badaniach okazało się, że to kolejna urosepsa, tym razem wywołana przez
proteus mirabilis.
Zostałam przyjęta na oddział wewnętrzny, zacewnikowano mnie i przez tydzień leczono antybiotykami, a ponieważ kontrolne USG wykazało, że mimo cewnika i antybiotyków zastój i powiększenie układu kielichowo-miedniczkowego mojej jedynej nerki nadal się, utrzymuje podjęto decyzję o przeniesieniu mnie na urologię i poddano zabiegowi założenia cewnika D-J - jest to cewnik zakładany endoskopowo do moczowodu, a jego zadaniem jest ułatwienie odpływu moczu z nerki. Mam z nim chodzić pół roku i mam nadzieję, że obędzie się bez komplikacji w postaci kolejnych odcewnikowych stanów zapalnych (te są już łatwiejsze do wyleczenia, gdy nerka dobrze pracuje) i innych skutków ubocznych. Przy okazji pobrano wycinki do hist.-pat. ze zgrubienia na pęcherzu moczowym i w trzeciej dobie po zabiegu wróciłam do domu.
Podczas pobytu w szpitalu znowu miałam stany zapalne od wenflonów, o które pokłóciłam się z pielęgniarką - ona twierdziła, że to reakcja na antybiotyk, bo skoro 10 lat pracuje, to chyba wie (po tym oświadczeniu puściły mi nerwy), ja mówiłam, że stan zapalny, bo zaczerwienienie spowodowane antybiotykiem znikało po kilku minutach od odłączenia kroplówki, a to od stanu zapalnego utrzymywało się, bolało i było twarde i spuchnięte i nawet badanie krwi potwierdziło jakieś odczyny od wenflonów (nazwy odczynów nie pamiętam).
Zauważyłam, że pacjent nie może zbyt dużo wiedzieć o swojej chorobie, bo drażni swoją wiedzą personel, nawet gdy grzecznie pyta lub informuje o swoich przypadłościach. No i trzeba szybko podejmować decyzje, bo gdy poprosi się o chwilę na zastanowienie, od razu w papierach wpisują, że pacjent nie wyraża zgody na badanie, zabieg itp.
Piję dużo, siusiam często i powoli, bo rozciągana przy zabiegu cewka moczowa nadal pobolewa. Walczę też z zaparciem, którego przyczyną jest najprawdopodobniej moja psychika, gdyż każde napięcie dolnych mięśni powoduje ból cewki. Odczuwam też bóle kulszowe w prawym pośladku, jednak w szpitalu nie przejęli się nimi, bo w tym miejscu to nie jest ból urologiczny. No i znowu spać po nocach nie mogę, bo budzi mnie każde uczucie parcia na pęcherz - to samo miałam po lutowej operacji.
I tyle wieści na dziś.