Lecę
do Was Syrenki z informacjami po badaniu. Otóż wskazniki z krwi te zawyżone nie są związane z operacją i ginekologią, z tym do rodzinnego (już lecę do niego, skoro tydzień temu mnie olał mówiąc o moich objawach "ja tego nie leczę" i nawet nigdzie, na żadne wyniki nie dał skierowania) cukier podwyższony ale to również do rodzinnego. Teraz ginekologa: fotel, wziernik, wymaz (mam te zagadkowe żółte plamienia ale lekarka ich nie widziała, one są na wkładce i przy podcieraniu), skierowanie na środę na USG dopochwowe, czwartek powrót do gina, bo będę wyniki z wymazu i z bólem do roboty. Tyle w temacie, czyli nikt już mi nie pomoże w walce z bólem, tak ma być i basta. Sama nie wiem co o tym myśleć, a co będzie jak ten ból naprawdę już nigdy nie minie??!! A może oni mi nie wierzą, że mnie ciągle i ciągle boli. A najlepsze to jest to, że poza drugim dniem po operacji, kiedy ból był najgorszy, to te bóle są gorsze im dalej od niej. Co to za cholerstwo. Praktycznie nie jest nic lepiej..