Anitko, bardzo Ci współczuję. Wiem, jak pragniesz spokoju , a chyba nie bardzo kochasz tę pracę. Tak, nerwy robią dużo złego. Po pierwsze wydziela się hormon stresu, ktory uruchamia dużo mechanizmów obronnych w ciele. To sprzyjałoby ucieczce przed wrogiem, np. wielkim dzikim zwierzęciem. Ale jesli wróg jest w nas w srodku, to bardzo sobie szkodzimy tymi nerwami. Ciało jest spięte, gotowe na walkę choćby w myślach, ale walkę. To nie pozwala odpocząć , odprężyć się, wygoić ran. Musisz Anitka trochę odpuścić, potraktować, przynajmniej na razie, "robotę "jako tę, która jest źródłem kasy, tej kasy, która pomaga nam się utrzymać. Po prostu, wyjdź z domu i zostaw dom za drzwiami, potem wyjdź z pracy i pracę zostaw za drzwiami. Takie przynoszenie pracy do domu i odwrotnie, niemożność odgrodzenia się, sprzyja temu że nie możemy się zrelaksować, odpocząć, a nawet "spokojnie" chorować. To prawdziwy horror, którego i ja doświadczyłam. Szczerze nienawidzilam poprzednich prac, głównie w handlu. Nie cierpialam tam chodzić i znosić pretensji wiecznie niezadowolonych ludzi. Cierpialam ja i moja rodzina. Nie umiałam wyluzować. Tak uciekło mi dobrych kilka lat, uważam je za lata stracone. Obecną pracę lubiłam, ale zdrowie nie pozwala... Nie będę jednak się katować, jest mi ogromnie przykro, ale nie chcę stracić kolejnych lat. Sorki, strasznie się rozpisałam. Jeśli Anitko nie możesz zmienić pracy, jeśli nie możesz sobie pozwolić na luksus "niepracowania", zmień swoje nastawienie, zamykaj drzwi:) Wtedy ciało odpocznie, rozluźni się i gojenie będzie lepsze. Pokochaj to ciało, bo to jesteś Ty. Co z tego, ze fałdka tu i ówdzie, czy inny mankament, który de facto widzisz tylko Ty. Bądź dobra dla siebie:)