Dobry wieczór "nowinki"
( nowe dziewczynki ).Rozsiadłam się u Was , dziękuję pięknie za powitanie - ja również witam wszystkie , miło mi was poznać
.
Będzie mi tu dobrze , doskonale rozumiecie to co rodzina i znajomi bagatelizują , przecież jestem po operacji , nie mam już raka , powinnam skakać do góry z radości ...a tu depresja , gorsze dni , obojętność wobec błahostek ( teraz dla mnie wiele problemów stało się mało ważnych ) , przewartościowałam swoje życie .
Okazało się że nie potrzebuję kolejnych mebli choć stare skrzypią , kolejnych ubrań , swoje pooddawałam znajomym i potrzebującym , zrobiłam porządek w szafach , szafkach , pooddawałam szkło , ukochane kubeczki itd itp a od razu poczułam się lepiej .Mam ład w sobie i dookoła siebie i choć nie mam wpływu na wszystko to mogę mieć na wiele mniejszych rzeczy
Staram się nie myśleć o przyszłości bo jest dla mnie ciemnym tunelem , ciężka choroba męża ( marskość wątroby ) niesie ze sobą jeszcze wiele trudnych chwil i choć od 15 lat jest w szpitalu długoterminowym to boję się każdego telefonu bo może nieść ze sobą rzeczy ostateczne.I nieważne że byliśmy w separacji , ale 30 lat wspólnego życia coś dla mnie znaczyło .
Miałam szczęście spotkać faceta z którym jestem 12 lat , który rozumie że co 6 tygodni jedziemy odwiedzić mojego męża w szpitalu ( 130 km w jedną stronę ) , to dobry człowiek , opiekował się mną w chorobie i choć jest dość oschły to widać że dało Mu to do myślenia .
Dobrego wieczoru , uśmiechniętych dni i spokojnych nocy