Dwa lata temu zostałam Syrenką. Nawet nie wiem jak to się stało, że ten czas tak szybko zleciał? A ja ciągle mam jeszcze w pamięci stół operacyjny, ostatnie badanie na fotelu ginekologicznym w asyście studentów, mojego operatora, który podczas tego badania tak ładnie do mnie powiedział, że to on będzie mnie operował, potem również przyjazny anestezjolog, w ogóle pobyt w szpitalu wspominam bardzo sympatycznie. Co do gojenia po operacji, to w moim przypadku jednak potrzebowałam dłuższego czasu, praktycznie tych książkowych dwóch lat. Brzuch to już tylko sporadycznie ciągnie. Jest tylko coś tak charakterystycznego w nim, że gdy jestem zestresowana bo podbrzusze daje takie odczucia jakbym nadal miała jajniki i zbliżałaby się miesiączka. Meno u mnie póki co jest do przejścia, biorąc pod uwagę brak jajników i jednocześnie przeciwwskazania do stosowania HTZ. Nie lubię stanu swojej pochwy po operacji, pod względem tego że tam co i rusz jest stan zapalny, że była ta ziarnina( i oby się nie odnowiła) i nie lubię jej stanu fizycznego, przy dotyku jest niefajna a czuję to chociażby jak aplikuje globulki. Do lepszych doznań seksualnych brakuje chyba szyjki, mam takie wrażenie, no ale jest jak jest. Powłoki brzuszne w niektórych miejscach nadal bez czucia i tak pewnie już pozostanie, no trudno. Syrenki dziękuję Wam za to, że wspierałyscie mnie w różnych trudnych chwilach, byłyście zawsze pomocne i że zawsze mogłam się Wam wypłakać, a Wy zawsze biegłyscie z pomocą. Mimo trudów związanych z wycięciem macicy, powikłań które może i nadejdą, chyba jestem dumna z bycia Syrenką i jestem zaszczycona z faktu przyjęcia mnie do Grona Syrenkowego Forum. To chyba właśnie fakt bycia tu z Wami sprawia, że jestem dumna z bycia Syrenką. Syrenki dziękuję
Olikkk dziękuję