Strona 2 z 3

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 18 sie 2017, o 20:42
przez olikkk
Dorit dziękuję :kolobok_give_rose:
Jeśli tak oceniasz to forum, bardzo się cieszę razem z naszymi Syrenkami, które od lat wkładają całe swoje serce, żeby pomagać tak, jak nam wcześniej pomagano :x Spłata długu wdzięczność ;) i jeśli każda z Syrenek, która znalazła tu pomoc, zechce się zrewanżować następnej, która tu trafi, to jest nadzieja, że pomoc otrzyma jeszcze wiele, wiele innych pań, a pomocy nie będzie końca ;;)
Myślisz, że mam najszersze spojrzenie na nasze problemy ?
Tego nie wiem :-?? ale poznałam bardzo, bardzo dużo pań i podobnie jak Ty staram się nie skupiać wyłącznie na nich problemach zdrowotnych.
Mam więc sporą wiedzę o ich życiu i wielu bardzo trudnych problemach =(( Stąd dużo nawiązanych bardzo cennych przyjaźni , nie tylko wirtualnych :x
Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej ;;)
I masz rację, warto żeby trafiło tu jak najwięcej pań, którym będzie można pomóc :kolobok_yes3:
Pozdrawiam Cię również cieplutko :kolobok_give_heart2:

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 18 sie 2017, o 20:51
przez olikkk
Lenko dziękuję :kolobok_give_heart2:
Mogę się podpisać pod tym co napisałaś L-)
Ten sam staż, te same wątpliwości odnośnie HTZ i badań hormonalnych =((

A co do nazwy Syrenki to istniała już zanim powstało to forum, zaś Krewetki to pomysł naszych dowcipnych Syrenek ;))
Pamięta ktoś, kto jest autorem ?
Nie zdziwiłabym się, gdyby to była Tosia ;)

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 18 sie 2017, o 21:28
przez Dorit
U mnie też wiele pytań pojawiło się po. Bo przed nie wiedziałam o co pytać. Nie miałam doświadczenia, nie wiedziałam, co mi się przytrafi i co będzie potrzebne. A z drugiej jeszcze strony za dużo nie pytałam, bo gdybym wiedziała, na pewno nie zdecydowałabym się na operację. I to byłby błąd.

Dobranoc @};-
Dorit

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 18 sie 2017, o 21:44
przez vika45
Zapewne Tośka! Ja miałam to szczęście,że znalazłam to forum kilka miesięcy przed zabiegiem i zostałam uświadomiona i postawiona do pionu. Zakres operacji ustaliłam przy pierwszej wizycie u doktorka. mój warunek brzmiał: tniemy wszystko!!!

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 19 sie 2017, o 06:06
przez Sierotka
Olikkku, mi szukanie zajęło w sumie jeden dzień. Zapytałam przyjaciół, oni zapytali swoich przyjaciół, do następnego dnia miałam trzy polecone nazwiska plus oferty dalszego dowiadywania się. Szukałam nie dobrego lekarza prowadzącego (takiego już miałam), tylko operatora. Szkoda mi było opuszczać wcześniejszą ginekolog, ale wolałam od tej chwili mieć do czynienia już tylko z jednym lekarzem, uznałam, że sprawa jest dla mnie zbyt ważna, by pozwolić się przekazywać z rąk do rąk lekarskich :) Owszem, chodziłam prywatnie, ale to były tylko trzy wizyty (pozostałe w ramach poradni przyszpitalnej na NFZ), następna dopiero za rok, także nie zbankrutowałam. Fakt, mam w życiu szczęście (choć podejrzewam tu mocno Pana Boga o nieustanne interwencje) do spotykania dobrych ludzi, trafienie na to forum też to potwierdza, ale tak tylko podpowiedziałabym przyszłym Syrenkom, że warto spróbować i od tego zacząć, zwiększając swoje szanse na dobrą opiekę lekarską, brak zaskoczeń i w ogóle większy komfort przechodzenia przez ten trudny okołooperacyjny czas. A ze wskazywaniem konkretnych lekarzy wiadomo jak jest, dlatego absolutnie nie rzucam nazwiskami ;)

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 19 sie 2017, o 07:59
przez antonina_j
tośka ma na tyle skleroze ze musiala sprawdzac kiedy tu przybyła :p
ale na pewno przed operacją
rany, to juz 5 lat :-o

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 19 sie 2017, o 09:39
przez olikkk
No 5 ! jedna z tych wiernych i aktywnych Syrenek ;) :-*

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 19 sie 2017, o 11:28
przez anik
Olikkku, ja przed operacją byłam po prostu durna. Nie, nie brakowało mi wiedzy. Mój poziom lęku był tak duży, że straciłam rozum /to te 30% sugestii lekarza, że to rak/. Tak, też jestem winna tego, co mnie spotkało. Jak sobie przypominam, w jakim byłam stanie, to jest mi po prostu wstyd z tego powodu. Ale to nie umniejsza złej roli, jaką w moim przypadku odegrali lekarze. W trakcie badań przed operację, ze trzy razy miałam taki impuls: wiej stąd. No ale myślałam, że zostanę odebrana jako histeryczka. Cóż, powinnam na to nie zważać i zwiać.
Prawda jest taka, że przeszłam coś w rodzaju załamania nerwowego i jestem pod opieką specjalisty /ufff, powiedziałam to/. Na szczęście, tu już starannie wybrałam lekarza i wszystko idzie w dobrym kierunku. Ale ból i wstyd wciąż jeszcze są we mnie. Tylko już nie są takie dolegliwe.
Dorit, więc ja też popełniłam błąd.

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 20 sie 2017, o 22:57
przez olikkk
Anik oceniasz swoją decyzję jako błędną , ponieważ wyniki badań były dobre, a co by było gdyby były złe ?
Gdybyś uciekła i chodowała w sobie rozwijający się nowotwór ?
Czy wtedy błąd nie byłby większy ?
To są bardzo trudne decyzje zarówno dla lekarza jak i pacjentki.
Przed operacją trudno jest określić na 100% co znajduje się w środku =((
Osobiście kieruję się zasadą, żeby we wszystkim dostrzegać jakieś plusy i to daje dobre efekty ;)

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 20 sie 2017, o 23:53
przez magonia24
O jakim błędzie piszesz anik???
Myśląc twoimi kategoriami ja powinnam mówić o mega błędzie! :-o Ale tak nie myślę... i jestem bardzo zadowolona z podjętej decyzji.
Szłam na operację z nie do końca potwierdzonymi wynikami. Niby była torbiel, stwierdzona dopiero po badaniu rezonansem (jak się okazało nawet on się pomylił i nie była to ta torbiel) był jeden mały mięśniaczek w macicy i nic poza tym. Szyjka czysta, macica czysta jajnik z niegroźną (jak na tamten czas) torbielą. Badania HP w porządku.

Pozostaje pytanie to po co się dałam operować ? Głównym powodem były ogromne bóle miesiączkowe (ale nie obfite krwawienia) i jak się okazało po wnikliwych badaniach mego doktorka CA 125 (marker nowotworu jajnika) podwyższony do ponad 100 (norma chyba 40) Było podejrzenie, że ta torbiel jajnika może być nowotworem (nie była) W brzuchu jednak po otwarciu był "sajgon" jak się wyraził mój lekarz. Ten stan zapalny powodował bóle i podwyższenie markerów. To jednak okzało się dopiero po operacji.
Biorąc pod uwagę w/w okoliczności i co się okazało powinnam być w czarnej dziurze - nie jestem.
Teraz jestem wolna od bólu, cierpienia i niepewności. Jak to powiedział mój lekarz "ma pani już to z głowy"
Dodatkowym bonusem jest u mnie brak uciążliwych objawów klimakterium, nie muszę stosować HTZ :)

Jest wiele prawdy w tym co pisze Olikkk, że każda z nas inaczej to odbiera. Doskonale ujęła przyczyny. Nie ukrywam, że u mnie wiek odgrywał dużą rolę (miałam już 51 lat) świadomość co mnie mogło czekać w przyszłości (lekarz dokładnie mi to wytłumaczył)

Przyznam, że nie rozumiem osób w moim wieku i starszych, które piszą o jakiejś stracie (emocjonalnej ?) Jeśli chodzi o organy to nie ma czego żałować, one już spełniły swoją rolę i mogą stać się tylko przyczyną wielu problemów. No chyba, że chodzi o jakąś inną stratę, która jest poza mną... :-? :-??

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 21 sie 2017, o 11:00
przez anik
Olikku i Magoniu. Moim błędem był pośpiech i szpital, który wybrałam, a nie operacja jako-taka. Miałam bardzo dobre wyniki markerów; i Ca125 i HE4 (najnowszy z markerów). Gdyby moje wyniki były złe, to wybrałabym klinikę onkologiczną. A tak wybrałam, jak wybrałam, a efekty są niestety przykre. Nie chce mi się kolejny raz opisywać tego wszystkiego. Pisząc o tym, że powinnam zwiać, miałam na myśli zwianie do innego szpitala, a nie w ogóle zwianie.
Moje ogólne, fizyczne samopoczucie było dobre, nic mnie nie bolało, już zresztą nie miesiączkowałam, a i sensacji związanych z menopauzą też nie miałam. Nie odczuwam więc dobrodziejstwa czegoś takiego, jak ustąpienie licznych dolegliwości. To, co odczuwam, już opisałam i wystarczy. Pozdrawiam serdecznie.

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 24 sie 2017, o 08:35
przez Wiewiórka
Ja postanowiłam trzymać się założenia, ze podjęłam decyzje najlepsza jaką mogłam podjąć w danym momencie...u mnie diagnoza była jasna rak i w grę wchodził tylko zakres operacji: radykalnie czy próbować jakkolwiek (chemia) zmniejszyć guza i zachować płodność wycinając samą szyjkę. Od pierwszych lekarzy uciekłam - proponowali próbę zachowania płodności, a nie zrobili żadnych badan. W Warszawie powiedzieli mi wprost - staramy się zachować płodność, ale nie przy tym stopniu złośliwości (G3). Czekam teraz na wyniki histpatu i wiecie czego się boje? Ze wyjdzie np G2 a ja swoją decyzją zabrałam sobie szanse na posiadanie dzieci, których nie mam. Trzymam się myśli, ze u mnie to była operacja ratująca życie...

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 24 sie 2017, o 11:57
przez anik
Wiewiórko, przyjęłaś dobre założenie. I G2 i G3 to zbyt duże zagrożenie, by ryzykować własne życie. Podjęłaś bardzo trudną decyzję, ale najlepszą z możliwych. Wyobrażam sobie, jakie to było dla Ciebie trudne. Teraz życzę Ci odwagi i wytrwałości w zdrowieniu. Trzymaj się, bądź dobrej myśli. :-bd

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 09:38
przez maria
Wiewiórko nie chcę się wymądrzać, bo jestem dużo starsza od Ciebie ,ale moim zdaniem podjęłaś słuszną decyzję ,
i nie patrz na wynik G2 czy G3 najważniejsze jest zdrowie
trzymaj się Maria

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 13:15
przez Wiewiórka
Już wiem na pewno, ze podjęłam dobrą decyzję. Przerzuty są do wszystkich węzłów jakie wycięli w trakcie operacji. W przyszły czwartek mam wizytę u radiologa i będę miała ustalana radiochemoterapie. Uderzenie z pełną siłą żeby zniszczyć tego wstrętnego skorupiaka!!!!! :kolobok_moil:

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 15:55
przez anik
Wiewiórko, miałaś dobrą intuicję i podjęłaś dobrą decyzję. I teraz też wygrasz! Walcz i uderzaj z pełną siłą. I trzymaj się, i odzywaj się do syrenek. :-h

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 16:01
przez maria
Wiewiórko też miałam najwyższy stopień złośliwości G3 jestem już dwa lata po operacji i na razie jest wszystko dobrze
trzymaj się i pamiętaj nie poddawaj bo połowa sukcesu to pozytywne myślenie :x

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 17:17
przez Wiewiórka
Dziękuje Wam bardzo za wsparcie! Tutaj nie ma pytania czy go zwalczę tylko kiedy. Oby jak najszybciej :D

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 20:44
przez anik
Mario, takie wpisy, jak Twój, są bezcenne. Bo piszesz o tym, co znasz z własnego doświadczenia. :)
Wiewiórko, jesteś niesamowita. Nie mam cienia wątpliwości, że wygrasz! :-bd

Re: Reportaż o kobietach i histeroktomii.

PostNapisane: 25 sie 2017, o 21:13
przez maria
wiewiórko jesteś już po operacji? więc skorupiaka już nie ma, został w szpitalu gdzie Cię operowali
teraz tylko wytępić smrodek który zostawił i już :p