Nie lekceważcie niskiej złośliwości/wczesnego stadium

[ASAJ75]

Dlaczego nie podają Ci jej trybie jednodniowym? Masz jakieś przeciwwskazania?

[CichoSza]

Nie wiem, nie pytałam. Lekarz na konsylium powiedział, że będę musiała za każdym razem kłaść się na oddział na trzy dni. Pierwszego są badania i nawadnianie do chemii, drugiego chemia i trzeciego znowu nawadnianie przed pójściem do domu. Do tego od drugiego dnia leki przeciwwymiotne i sterydy.

[ASAJ75]

Nieważne w sumie czy 3 dni, czy jeden. Byle do zdrowia. Mają pewność, że wypuszczają Cię w dobrej formie.
Powodzenia 30.04!!!

[Marzena17]

CichoSza

[Anita71]

CichoSza jesteś kolejną bardzo dzielną Syrenką na naszym Forum. Podziwiam Was Dziewczyny. CichoSza dużo dobrego, trzymaj się Syrenko!

[CichoSza]

Dziewczyny, właśnie wróciłam po kolejnej wizycie u chirurga, bo rana po założeniu portu nie chce się goić. Mam robić okłady z Altacetu i jakoś przetrwać do wtorku, kiedy wracam na kolejną chemię. Kompletnie nie wiem, co mi tam powiedzą i czy w ogóle tę chemię podadzą, skoro są problemy z portem. Jestem załamana. Wszystko, co może iść źle, po prostu idzie źle, pomimo moich starań. Pocieszcie mnie jakoś.

[Stynka]

CichoSza,
nie wiem dlaczego port się "paprze". Masz jeszcze kilka dni, może wydobrzejesz? To jest opcja pierwsza i tego Ci życzę!
Z obserwacji innych pacjentek wiem, ze jeśli port jest "nie taki jak powinien być", to podają chemię przez wenflon do żyły. To opcja druga i tego się trzymaj

[giovanna]

Trzymam kciuki żeby się zaczęło goić

[ASAJ75]

Cichosza- pocieszam jak umiem. Pewnie dostaniesz chemię normalnie, w żyłę. Jak brałam chemię 2x zdarzyło się u moich sąsiadek coś z portem i dziewczyny dostawały chemię na stary sposób. Może port po prostu nie jest dla Ciebie. Pilnuj żeby po wszystkim Ci tę żyłę przepłukali.
Swoją drogą, nie masz cukrzycy albo insulinooporności?
Jak się w ogóle czujesz - ile czasu zabrało Ci dojście do siebie po pierwszej chemii? Nadal pracujesz, dajesz radę?

[Marzena17]

CichoSza oby się udało

[CichoSza]

Wróciłam właśnie z CO, pojechałam na Izbę Przyjęć. Lekarz powiedział, że jest zakażenie wokół portu i zrobił się ropień. Oczyścił mi go i powiedział, że do wtorku powinno się zagoić i powinno już być ok. Nie było to przyjemne, ale dla mnie to ulga, bo mogę w końcu normalnie ruszać ręką.

ASAJ75, bardzo nie chciałabym, żeby ten port usuwali, bo mam bardzo słabe, kruche, pochowane żyły, więc lekarze bali się wysokiego ryzyka wynaczynienia, a niestety chemia, którą dostaję, przy wynaczynieniu powoduje martwicę tkanek.
Mam insulinooporność i wiem. że to może mieć wpływ na gojenie się ran. Ale skoro rana po operacji ostatecznie się zagoiła, to mam nadzieję, że tu też do wtorku sytuacja będzie już opanowana.

Po pierwszej chemii doszłam do siebie dość szybko, bo chemia była podana w środę, a ja we wtorek już czułam się dobrze. Miałam wrócić do pracy, ale problemy z portem mnie powstrzymały. Po drugiej chemii planuję wrócić chociaż na 1,5 tygodnia.

[CichoSza]

Kochane, jestem już w domu. Nie ukrywam, że nie było łatwo. Przede wszystkim lekarz odmówił podania chemii przez port ze względu na zakażenie i musiałam mieć chemię podaną normalnie przez wenflon, który trzeba było parę razy zmieniać, bo żadna z wkłutych żył nie nadawała się do użytku.

Dostałam też uczulenia na chemię. Mniej więcej 10 minut po podaniu, zaczęło mnie ściskać w klatce piersiowej, miałam mroczki przed oczami i nie mogłam oddychać. Natychmiast dostałam zastrzyki, przerwa na godzinę, odwadnianie i znowu chemia. Leciała w sumie przez 11 godzin. Sądziłam, że to niemożliwe, żeby dostać uczulenia, jeśli pierwsza chemia "weszła" dobrze, ale lekarz powiedział mi, że to się zdarza.

Mam już dość tego wszystkiego, naprawdę miałam ochotę przepłakać ten pobyt.

[Stynka]

Oj, biedna Ty

[Anita71]

Ciężko ale CichoSza kolejny etap leczenia mimo trudności za Tobą.

[eli-50]

CichoSza przytulam Cię mocno
Może to tylko chwilowe osłabienie organizmu