Sabinko dasz radę! Głowa do góry. Ja miałam po prostu potwornego pecha, ale i szczęście w tym całym nieszczęściu, że trafiałam na samych cudownych ludzi, którzy mi pomagali. Syrenkom z forum będę wdzięczna do końca życia. Gdyby nie one - nie wiem czy przeszlabym przez to wszystko na względnym lajcie. Dziewczyny są jak najlepszy psycholog i psychiatra w jednym. Mobilizowały, służyły radą, przeżywały i przechodziły ten cały koszmar ze mną. To było mega wsparcie psychiczne, zwłaszcza gdy przechodziłam przez to wszystko praktycznie sama. Syrenki są moją drugą rodziną
Zdrowa już nigdy nie będę, non stop jakieś zawirowania zdrowotne mam, stres z tego okresu odchorowuję dopiero teraz (mam nerwicę lękową - lekarz powiedział, że większość moich dolegliwości fizycznych i psychicznych to skutek tych wszystkich przeżyć, bomba z opóźnionym zapłonem, która wybuchnęła dopiero teraz), ale funkcjonuję, chodzę, żyję, pracuję i z tego się bardzo cieszę. Przejdziesz przez to z nami na lajciku, nic się nie martw